Po tragicznych piątkowych wydarzeniach francuski selekcjoner Didier Deschamps dał piłkarzom reprezentacji możliwość opuszczenia wtorkowego meczu z Anglią. Kto chciał, mógł jechać do domu. Cała 23-osobowa kadra zdecydowała jednak, że chce wystąpić na Wembley.
Zdecydowali o tym również Lassana Diarra oraz Antoine Griezmann. Obaj zostali szczególnie dotknięci zamachami w Paryżu. Kuzynka Diarry, Asta Diakite zginęła z rąk terrorystów, w trakcie gdy on grał w meczu z Niemcami na Stade de France. Z kolei siostra Griezzmana była na koncercie w klubie Bataclan, gdzie terroryści wzięli zakładników i zabili prawie 100 osób. Jej udało się cudem uciec.
Wtorkowy mecz Anglii z Francją pierwotnie miał być odwołany. Poważnie rozważano takie wyjście, ale ostatecznie obie drużyny zdecydowały się wyjść na boisko. - Po rozmowach z angielskim związkiem, który zapewnił nas, że nie istnieje szczególne zagrożenie, podjęto decyzję o rozegraniu meczu - cytowała rzecznika FFF "L'Equipe".
Z kolei selekcjoner Anglii Roy Hodgson powiedział: - Ten mecz będzie prawdziwą okazją do udowodnienia, że świat piłkarski jest zjednoczony przeciwko tym okrucieństwom. Reprezentacja Anglii i nasi fani pokażą solidarność z francuskimi przyjaciółmi we wtorkowy wieczór, prowadząc doping dla obu zespołów - jestem tego pewny.
Mecz Anglia - Francja odbędzie się o godzinie 21.