Jagiellonia Białystok pogrążona w kryzysie. "Z Piastem chcemy zrobić niespodziankę"

W pięciu ostatnich meczach Ekstraklasy Jagiellonia Białystok zdobyła zaledwie punkt i spadła na 13. miejsce w ligowej tabeli. Zespół z Podlasia liczy na przełamanie niekorzystnej serii w meczu z Piastem Gliwice.

Jagiellonia Białystok ma za sobą fatalny okres. Rewelacja ubiegłego sezonu Ekstraklasy padła ofiarą własnego sukcesu. Z zespołu, który zajął trzecie miejsce odeszło kilku czołowych zawodników, a nowi piłkarze nie zdołali ich zastąpić. W poniedziałek Jaga zremisowała na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1 i mecz ten można uznać za małe przełamanie białostockiego zespołu. Przynajmniej jak mantrę powtarzają to osoby związane z Jagą.

Do meczu z Podbeskidziem Jagiellonia przystępowała z bagażem pięciu porażek z rzędu. Białostocczanie musieli uznać wyższość Pogoni Szczecin (1:2), Lechii Gdańsk (0:3), Górnika Łęczna (2:3) i Wisły Kraków (1:4), a do tego doszła przegrana w spotkaniu Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin (0:2). Remis pod Klimczokiem dał wiarę Jadze na powrót do dobrej gry. - Rozmawialiśmy z chłopakami, że fajnie byłoby w Bielsku-Białej wygrać. Mamy remis i może to jest jakiś punkt zaczepny. Przed nami mecz z Piastem i może z nimi się przełamiemy - powiedział rezerwowy bramkarz Jagiellonii, Krzysztof Baran.

Jednak po zakończeniu spotkania z Podbeskidziem gracze Jagi odczuwali niedosyt. Faktem jest, że w pierwszej części gry goście zdominowali Górali i mieli kilka okazji, by zdobyć bramki. Jedyną sytuację wykorzystał 18-letni Karol Świderski. W drugiej połowie Podbeskidzie rzuciło się do odrabiania strat, częściej atakowało i dopięło swego. Wyrównującego gola zdobył Adam Mójta. - Mieliśmy dobry plan na ten mecz i w pierwszej połowie go realizowaliśmy. W drugiej części gry troszkę się pogubiliśmy. Szkoda, że w pierwszej połowie nie przełożyło się to na więcej bramek, bo mieliśmy więcej sytuacji. Wynik mógł się potoczyć w dwie strony i szkoda, że nie wygraliśmy tego meczu - przyznał Baran.

Jagiellonia miała się z czego cieszyć, ale jednocześnie w końcówce była blisko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Nie ma co się oszukiwać, pierwsza połowa w naszym wykonaniu była lepsza niż Podbeskidzia. Gdybyśmy strzelili drugiego gola, to jestem pewien, że wygralibyśmy ten mecz. Nie ma się też co załamywać, jak się nie da wygrać to trzeba zremisować - stwierdził Przemysław Frankowski. - Mam nadzieję, że ten punkt będzie przełomowy. Z Piastem chcemy zrobić niespodziankę. Musimy zbierać jak najwięcej punktów, bo musimy walczyć o pierwszą ósemkę. W sobotę pokażemy, że łatwo się z nami nie gra - dodał Frankowski.

Mecz z Piastem Gliwice ma być dla Jagiellonii Białystok szansą na powrót na zwycięską ścieżkę. W przełamanie wierzą działacze, trenerzy, piłkarze i kibice zespołu z Białegostoku. Zadanie nie będzie jednak łatwe, gdyż Piast to zdecydowany lider Ekstraklasy, który ma po czternastu kolejkach aż 8 punktów przewagi nad Legią Warszawa. - Wiemy jaki jest problem, musimy go powoli naprawiać. Zrobimy wszystko, by wygrać u siebie z Piastem, by przełamać passę meczów bez zwycięstwa. Chcemy się odbudować krok po kroku i walczyć jak najlepiej żeby wygrywać - przyznał Michał Probierz.

Wiara w zwycięstwo w Białymstoku jest duża. Jednak największym problemem Jagiellonii jest... brak pewności siebie u zawodników. Po udanym poprzednim sezonie wymagania względem Jagi są zdecydowanie wyższe niż walka o utrzymanie. Mimo że przez większość poprzedniego sezonu trener Probierz powtarzał, że celem jest właśnie utrzymanie, stworzył świetną drużynę, która sezon zakończyła tuż za Lechem Poznań i Legią Warszawa.

Lekarstwem na "naprawę" Jagiellonii ma być po prostu czas. Trener cieszy się ogromnym zaufaniem właścicieli Jagi. - Nie ma pewności siebie u zawodników. Widać, że po tych porażkach tego u nich brakuje. Rozmawialiśmy dużo z piłkarzami. Wiemy jakie oni mają problemy i ważne, że udało się znaleźć jakieś lekarstwo żeby to przełamać. To jest po prostu czas i ci zawodnicy muszą krok po kroku odzyskiwać pewność siebie - ocenił Probierz.

[b]Łukasz Witczyk

[/b]

Komentarze (0)