W dwóch minionych kolejkach gliwiczanie zdobyli tylko jeden punkt. Z KGHM Zagłębiem Lubin lider wrócił jednak na zwycięską ścieżkę. - Cieszymy się, że po dwóch meczach bez zwycięstwa wygraliśmy u siebie i to na zero z tyłu. Dopisujemy do naszego konta kolejne trzy punkty i jesteśmy coraz bliżej naszego celu, czyli czołowej ósemki. Bardzo zależało nam na wygranej, bo jakbyśmy znowu się potknęli, to moglibyśmy popaść w mały dołek. A byliśmy drużyną lepszą i zasłużenie zwyciężyliśmy - powiedział dla WP SportoweFakty.pl Mateusz Mak, pomocnik Piasta Gliwice.
Przewaga niebiesko-czerwonych była widoczna na każdym kroku. Miedziowi nie zdołali oddać choćby jednego celnego uderzenia na bramkę gospodarzy. - Graliśmy bardzo agresywnie i na naszej połowie nie daliśmy Zagłębiu szans na rozwinięcie skrzydeł. Rywal nie miał miejsca na spokojne rozegranie akcji i to odbiło się na statystykach - skomentował skrzydłowy.
W 15. kolejce Piast zagra z Jagiellonią Białystok, która ma za sobą nieudane tygodnie. - To, że Jagiellonia ma ostatnio gorszą serię nie oznacza, że będzie to dla nas łatwiejszy mecz, bo wiadomo jak gra się z nożem na gardle. Gospodarze na pewno będą bardzo zmotywowani, żeby zwyciężyć, ale jak utrzymamy dyspozycję z meczu z Zagłębiem, to Jaga nie będzie miała łatwo - podkreślił 23-latek.
Mak ostatnio zmagał się z kontuzją, a Radoslav Latal daje mu co mecz kilka lub kilkanaście minut. Czy to oznacza, że filigranowy zawodnik nadal ma problemy zdrowotne? - Jestem gotowy na sto procent, ale rywalizacja w drużynie jest duża. Na treningach ciężko jednak pracuję, żeby trener na mnie postawił. Cieszy mnie, że mogę w tej chwili pomagać drużynie w końcówkach, ale oczywiście chcę grać więcej. Mam nadzieję, że wszystko przyjdzie z czasem - zakończył były piłkarz PGE GKS-u Bełchatów.