Po porażce ze Świętymi menedżer Chelsea Londyn przypuścił atak na sędziów prowadzących spotkanie. Portugalczyk zarzucił arbitrom, że boją się podejmować decyzje na korzyść jego drużyny.
- Przy stanie 1:1 był ewidentny karny, a po raz kolejny go nie dostaliśmy. To był kluczowy moment spotkania. Jeśli FA chce mnie ukarać, to mnie ukarze. Nie karze innych menedżerów, ale to nie jest dla mnie problemem - mówił Jose Mourinho.
- Powtarzam, bo zasługują na to moi zawodnicy, zasługują na to kibice Chelsea, a sam też jestem kibicem Chelsea: sędziowie boją się gwizdać dla Chelsea. Dlaczego? Bo potem zawsze pojawia się znak zapytania, zawsze jest krytyka, a my zawsze jesteśmy karani - kontynuował Portugalczyk.
Angielska federacja ukarała opiekuna Chelsea grzywną w wysokości 50 tys. funtów oraz - w zawieszeniu - zakazem stadionowym na jedno spotkanie.
- Jestem szczęśliwy, że mogę nie mieć elektronicznej bransoletki! - wypalił Portugalczyk, dodając: - Grzywna w wysokości 50 tysięcy funtów to hańba, a możliwość otrzymania zakazu stadionowego jest zadziwiająca.
Portugalczyk zwrócił uwagę na to, że raz po raz jest karany za swoje wypowiedzi, a Arsene'owi Wengerowi komentarze uchodzą płazem.
- Słowo "bojaźń" jest surowo karane, ale powiedzieć, że sędzia był "słaby i naiwny", i to jeden z najlepszych sędziów w kraju i Europie, już wolno - ironizował Mourinho.