Lewandowski i spółka mogą być zadowoleni, że czwartkowy mecz Biało-Czerwonych poprowadzi Viktor Kassai. Węgier jest maniakiem skrupulatnych analiz wideo. Zna go bardzo dobrze Michał Listkiewicz, były arbiter międzynarodowy. [color=black]
Wyjątkowo stanowczy sędzia [/color] [color=black]
- Nie będzie się patyczkował. Nie dopuści, by doszło do polowania na nogi. Dwa, trzy faule i będzie reakcja: reprymenda albo kartka - zapewnia Listkiewicz. Kassai sędziował między innymi finał Ligi Mistrzów i gwizdał na dwóch mistrzostwach świata.[/color]
Listkiewicz opowiada, jak sędzia przygotowuje się do meczu. - Na tym poziomie każdy zbiera informacje o poszczególnych zawodnikach, ogląda po kilka spotkań danego zespołu. Kassai wie, kto lubi przysunąć z łokcia, ugryźć czy sprowokować. Od razu wyłapuje również tzw. "trouble makerów", czyli graczy, którzy lubią marudzić, czy też kopnąć, jak nikt nie widzi. Generalnie ludzi od stwarzania problemów. Viktor jest stanowczy. Przed meczem podchodzi do zawodnika, który stwarza zazwyczaj problem, i mówi: "Słuchaj, bez łokci dziś. Wiem, że lubisz tak grać". Od razu ustawia sobie takiego piłkarza. On wtedy wie, że jest pod obserwacją - opowiada były prezes PZPN. [color=black]
Zobaczą kto jest chłopcem[/color] [color=black]
Obawa przed agresywną grą rywala nie wzięła się znikąd. Rok temu, w pierwszym mecz obu drużyn na Stadionie Narodowym (2:2), Roberta Lewandowskiego brutalnie potraktował Gordon Greer. Obrońca Szkotów nawet nie celował w piłkę. Wyprostowaną nogą trafił w piszczel napastnika. Lewandowski pokazywał po spotkaniu dziurę w nodze. Miał szczęście, że Greer nie trafił w kość. [/color]
- Nie chcę myśleć, co by się stało, gdybym nie miał ochraniacza - mówił wówczas "Lewy". Tym razem spodziewa się równie twardej gry. - Myślę, że Szkoci znowu zagrają bardzo agresywnie i niekoniecznie zgodnie z przepisami - przewiduje. "Daily Record" drwi z Lewandowskiego. Redaktorzy najpopularniejszego dziennika w Szkocji umieścili Polaka na okładce dodatku sportowego w przebraniu dziecka. Dziennikarze nazwali naszego najlepszego piłkarza "dużym dzieckiem, które skarży się mamusi, że zagra z dużymi chłopcami."[color=black]
- To żenujące. Pamiętam, jak w 1973 roku na naszą kadrę wołali w Anglii "animals". Na Wembley zremisowaliśmy 1:1. I co? Pokazaliśmy im miejsce w szeregu. Jestem przekonany, że Roberta to tylko zmobilizuje. Zobaczą, kto tu jest chłopcem - burzy się Listkiewicz. [/color] Były szef związku gwarantuje, że czwartkowy mecz nie wymknie się sędziemu spod kontroli. - Węgrzy mówili mi, że to najważniejsze spotkanie tej kolejki eliminacji. Viktor to wytrawny sędzia. Ma ogromne doświadczenie. Dla mnie jest w czołowej piątce arbitrów w Europie. Zawsze pieczołowicie przygotowuje się do meczów i nie daje sobie wejść na głowę. Piłkarze lubią wykorzystywać sytuację, gdy sędzia jest niepewny lub gapowaty. Ale nie z nim takie numery - zapewnia. - Wygramy. Szkocja to średni poziom. Średnia kopia angielskiej piłki. Nawet bardzo średnia. W slangu określa się taką grę "stylem rębaczy" - kończy były sędzia.
[b]Mateusz Skwierawski
[/b]