Koniec gierki w Berga. Legia przegrała z Napoli

Henning Berg apelował o święto i takie w Warszawie było. Pełny stadion, gorąca atmosfera, wielki rywal. Legia przegrała jednak z Napoli w drugim meczu Ligi Europy 0:2. Na pożegnanie Norwega.

53 minuty Legia Warszawa skutecznie opierała się niszczycielskiej sile  Napoli. Wzmocniona w defensywie, jak tylko potrafiła, rozbijała ataki rywala. W tej feralnej jednak minucie Jose Callejon urwał się prawym skrzydłem, dośrodkował w pole karne, a tam Dries Mertens strzałem głową w bliższy róg bramki pokonał Duszana Kuciaka. Mertens to Belg, który dwa lata temu do Napoli trafił za 13 mln euro. Choćby niech ta kwota świadczy o dwóch światach, jakimi są Legia i neapolitański klub. Ten sezon Ligi Europy filigranowy piłkarz rozpoczął wybitnie. Dwa gole strzelił już w pierwszej kolejce w meczu z Club Brugge.

Wicemistrzów Polski dobił zaś superpiłkarz Gonzalo Higuain. Jego kupiono za 30 milionów.

Henning Berg zaskoczył, i to mocno. Kiedy jeszcze biegał po boisku, styl jego gry określano jako no-nonsense defender. W największym skrócie, to obrońca, który za dużo nie kombinuje, koncentruje się tylko na powierzonych zadaniach, gra prostą, skuteczną piłkę. I nie tworzy niczego poza wyznaczony plan. Z drugiej strony jednak Norweg był zawodnikiem, który menedżerowi Blackburn Greame Sounessowi potrafił powiedzieć w trakcie meczu z Sunderlandem, żeby ten zmienił taktykę. A z legendą Manchesteru United Royem Keanem pobić się na treningu.

Jako trener, też często był do bólu przewidywalny. Choćby latem, po straconym na rzecz Lecha mistrzostwie prezes Bogusław Leśnodorski narzekał, że drużyna gra zbyt prosto, że cała liga wie, czego się po niej spodziewać.

W czwartek trener Berg totalnie zaskoczył ustawieniem. O ile wystawienia Michała Pazdana w roli defensywnego pomocnika wspierającego mocno stoperów można było się spodziewać, to posadzenia na ławce rezerwowych węgierskiego superstrzelca (12 goli w 19 dotychczasowych meczach) już nie. Na szpicy zagrał serbsko-szwajcarski Zlatan, czyli Aleksandar Prijović. Dotychczasowy skrzydłowy Guilherme tym razem zaczął w środku pola, a miejsce w pierwszej jedenastce znalazło się dla Ivana Trickovskiego. Berg był ostatnio pytany, czemu nie daje grać macedońskiemu nabytkowi, choć ten co mecz w roli rezerwowego spisywał się bardzo dobrze. Odpowiedzią był czwartkowy mecz, Trickovski dostał realną szansę.

Napoli? Tak jak się spodziewaliśmy. Dwie największe gwiazdy, czyli Marek Hamsik i Lorenzo Insigne (kontuzja) zostali w domu, trzecia - Gonzalo Higuain siedział od pierwszej minuty na ławce rezerwowych. W miniony weekend Napoli wygrało 2:1 z Juventusem, za kilka dni Włochów czeka kolejny prestiżowy mecz, tym razem z Milanem. Z Legią najchętniej by nie grali. Trener Napoli Maurizio Sarri to ekonomista. Napoli to jego pierwszy wielki klub, ale gdy wcześniej, ładnych parę lat temu, pracował w klubach z niższych lig, dorabiał jako bankier. Jeśli w czwartek, wystawiając nieco gorszą jedenastkę, liczył na zwycięstwo, świetnie to sobie obliczył.

Delikatną przewagę od pierwszego gwizdka osiągnęli oczywiście goście, ale to akurat dziwić nie mogło. Skoro kilka dni temu częściej przy piłce był beniaminek z Niecieczy, to tym bardziej Napoli. Włosi jak włączą wyższy bieg, to nie ma czego zbierać. W poprzedniej kolejce przekonał się o tym Club Brugge, który przegrał 0:5. W lidze takim samym zwycięstwem zakończył się mecz z Lazio. No i ten Juventus sprzed kilku dni. Łatwość, z jaką Napoli rozgrywało piłkę, imponowała.

Jednak plan Berga przez długi czas w miarę zdawał egzamin. A kluczem był właśnie Michał Pazdan. To właśnie on w 30. minucie doskonale zaasekurował Duszana Kuciaka, cofnął się na linię bramkową i gdy piłka po strzale Davida Lopeza zmierzała do bramki, ten ją zatrzymał. To był książkowy przykład skutecznej asekuracji i najlepsza szansa na gola w pierwszej połowie. Legia, tego odmówić jej nie można, próbowała, szarpała. Olbrzym Prijović dzielnie starał się przetrzymywać piłkę na połowie rywala.

Trzeba jej też oddać, że po stracie gola zaatakowała Włochów. Przycisnęła gości tak, że Christian Maggio po stałym fragmencie gry prawie strzelił samobója. Piłka uderzyła jednak w poprzeczkę. Zareagował Berg, który wpuścił na boisko Nikolicia i kreatywnego Ondreja Dudę. Tej ułańskiej ofensywy starczyło jednak na kilka minut. A jeśli już polska drużyna się odkrywała, to Napoli bardzo groźnie kontrowało. Włosi mieli kilka doskonałych okazji na gola, ale bardzo dobrze i z dużym szczęściem bronił Duszan Kuciak. Zabrakło mu go w 84. minucie, gdy w okienko jego bramki trafił Gonzalo Higuain.

Meczem z Napoli Henning Berg prawdopodobnie kończy swoją przygodę z Legią. Jeśli nie bezpośrednio po spotkaniu, to w najbliższych dniach. Udaną przygodę, trzeba dodać. Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, do tego piękna ubiegłoroczna jesień w Lidze Europy i bite przez Legię rekordy - tym Norweg może się chwalić. Z drugiej strony utrata pewnego niemal mistrzostwa, kontrowersyjne wypowiedzi - jak krytykowanie Górnika Zabrze za skład w meczu z Lechem - z tego dumny być nie powinien.

Niestety, teraz po dwóch meczach Ligi Europy Legia ma zero punktów i widoki na wiosenne granie się oddalają.

Oddali się wkrótce też Norweg. Jego czas mija. Koniec gierki w Berga.
Legia Warszawa - SSC Napoli 0:2 (0:0)

0:1 - Dries Mertens 53'
0:2 - Gonzalo Higuain 84'

Legia Warszawa: Duszan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski - Michał Pazdan (89' Rafał Makowski), Tomasz Jodłowiec, Guilherme, Michał Kucharczyk (62' Nemanja Nikolić), Ivan Trickovski (62' Ondrej Duda) - Aleksandar Prijović.

SSC Napoli: Gabriel - Faouzi Ghoulam, Kalidou Koulibal, Vlad Chiriches, Christian Maggio - Allan (85' Nathaniel Chalobah), Mirko Valdifiori, David Lopez - Jose Callejon, Dries Mertens (72' Omar El Kaddouri), Manolo Gabbiadini.

Żółte kartki: Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa).

Widzów: 26 357.

Sędzia: Michael Koukoulakis (Grecja).

Jacek Stańczyk

[event_poll=56777]

Źródło artykułu: