20-latek większość dotychczasowej kariery spędził pod Wawelem. To właśnie z Wisły Kraków przeszedł do Korony. W ramach 10. kolejki wróci na stare śmieci. - Spędziłem tam cztery lata i będzie to dla mnie wyjątkowy mecz. Na co liczę? Oczywiście na wygraną - mówi bez chwili zawahania Tomasz Zając.
Kilka miesięcy temu wydawało się, że młody zawodnik podpisze nowy kontrakt i zostanie przy Reymonta. Wyszło jednak inaczej. Sam Zając uważa, że został zmuszony do zmiany otoczenia. - W Wiśle powinni mieć żal do siebie, że zaproponowali mi takie warunki. Nie żałuję tego kroku, jest mi w Kielcach bardzo dobrze - zapewnia.
W obecnych rozgrywkach Ekstraklasy wystąpił osiem razy. Pięciokrotnie wchodził na boisko z ławki rezerwowych, i to właśnie w roli "jokera" prezentował się dużo lepiej, niż wtedy gdy zaczynał w wyjściowym składzie. - Chciałbym grać od pierwszej minuty - deklaruje mimo to. W Kielcach z napastnika stał się pomocnikiem. Jak odnajduje się na nowej pozycji? - Cały czas się uczę. Uważam, że z każdą chwilą będzie coraz lepiej. W juniorach grałem jako napastnik, teraz ze względu na warunki fizyczne trener widzi mnie na skrzydle.
Złocisto-krwiści zmierzą się z mocno podbudowanym rywalem. - Trzeba mieć szacunek do Wisły po tym ostatnim meczu. Grali dobrą piłkę w pierwszych kolejkach, ale nie przekładało się to na punkty. Trzeba będzie podejść do tego spotkania bardzo skoncentrowanym i dobrze zrealizować taktykę trenera - podkreśla na koniec.