W 58. minucie meczu z Jagiellonią Białystok Śląsk Wrocław objął prowadzenie po bramce strzelonej przez Piotra Celebana. Już cztery minuty później drużna Michała Probierza przegrywała 0:2. To wtedy Piotr Tomasik umieścił piłkę we własnej siatce.
- Strzeliłem "swojaka", ale nie mogę się załamywać. Trzeba podnieść głowę do góry. Biorę te bramkę na siebie. Zagraliśmy słaby mecz, nie da się tego ukryć i przegraliśmy 1:3 - mówił po meczu pechowy piłkarz Jagiellonii.
Zawodnicy drużyny z Białegostoku nie mogli odżałować tego, że w drugiej połowie to Śląsk dominował na boisku. - Oddaliśmy pole rywalowi, Śląsk to wykorzystał. Na analizę przyjdzie czas, ale za łatwo straciliśmy te bramki. Uczulaliśmy się w przerwie, żeby być skoncentrowany. Nie wiem co się stało z naszą drużyną przez 20 minut w drugiej połowie, bo praktycznie co akcja Śląska, to pachniało bramką - podsumował Piotr Tomasik.