Jagiellonia Białystok w pierwszej połowie meczu ze Śląskiem Wrocław zdecydowanie dominowała na boisku. Zepchnięty do defensywy zespół gospodarzy skutecznie się jednak bronił, a po przerwie sam ruszył do ataku.
Wrocławianie w drugiej połowie w odstępie kilku minut strzelili dwa gole. Nadzieję Jagiellonii dał jeszcze Piotr Grzelczak, który zdobył kontaktowego gola. - Na pewno mieliśmy sytuacje w tym meczu. Mogliśmy objąć prowadzenie. Akurat po moim wejściu na boisko wpadły szybko dwie bramki, ale nie poddawaliśmy się. Udało nam się strzelić jednego gola, ale to było za mało. Później Śląsk nas dobił i skończyło się wynikiem 3:1 - mówił po meczu zawodnik zespołu Michała Probierza.
Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze z Białegostoku byli bardzo rozczarowani. - Możemy mieć pretensje tylko do siebie. Mieliśmy kilka naprawdę dogodnych sytuacji. W poprzednim meczu też było podobnie. Jeżeli traci się trzy bramki, to na pewno ciężko mecz wygrać. Musimy wyciągnąć wnioski, w kolejnym spotkaniu poprawić to wszystko i na pewno będzie dobrze - podsumował Grzelczak.