Mimo że sosnowiczanie stracili bramkę już w 4. minucie spotkania, to zdołali wrócić do gry i w efekcie rozbili Arkę Gdynia 4:2. Pokonali oni faworyta do awansu, w dodatku przy komplecie kibiców na Stadionie Ludowym. - W sobotę wszystko dopisało, ale najważniejsze są trzy punkty i dobra gra Zagłębia - przyznał Łukasz Matusiak.
[ad=rectangle]
Piłkarz zdobył bardzo efektownego gola, który podwyższył wynik na 2:1. Spod końcowej linii piłkę wycofał Jovan Ninković, a ta trafiła właśnie do Matusiaka, który minął obrońcę i huknął zza pola karnego w sam róg bramki. - Często mierzę, ale rzadko wpada jak na razie, więc cieszę się z tego gola, bo tak naprawdę potrzebowałem go, aby się trochę przełamać z tymi strzałami z dystansu. Oby wpadało częściej - podkreślił.
W poprzednim sezonie cechą charakterystyczną Zagłębia Sosnowiec była siła charakteru i waleczność. Wielokrotnie drużyna odrabiała straty i odwracała losy meczów, nawet w ich końcówce. W bieżących rozgrywkach sosnowiczan znowu cechuje charakter.
- Zdrowia nam nie brakuje, ale po raz kolejny źle weszliśmy w mecz, straciliśmy fatalną bramkę, bo tak naprawdę zawodnik wszedł sobie jak w masło i strzelił z dystansu, uderzenie nie do obrony. Po raz kolejny pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem, podnieśliśmy się i po dobrej grze wygraliśmy to spotkanie - zaznaczył Łukasz Matusiak.
W dotychczasowych spotkaniach Zagłębiacy dzielnie przeciwstawiali się faworytom, pokonali GKS Katowice, w Pucharze Polski Górnika Zabrze, a teraz Arkę Gdynia. Ponadto konfrontacja z gdynianami była dla nich szansą na rehabilitację, tydzień temu odczuli bowiem zmęczenie, a po emocjonującej końcówce przegrali z Wigrami Suwałki.
Matusiak wyjawił cel beniaminka na początek I ligi. - Faworyci są tak naprawdę tylko na papierze, nie można nikogo lekceważyć tylko grać swoje. Ważne, żebyśmy w tej lidze na początku zadomowili się w czubie tabeli, aby później nie patrzeć za siebie - powiedział.