Bundesliga: Przemysław Tytoń znów pokonany trzykrotnie, HSV lepszy od VfB Stuttgart

Jeszcze w 83. minucie zespół Przemysława Tytonia prowadził w Hamburgu, ale ostatecznie został bez punktów. Zwycięskiego gola dla Rothosen strzelił Johan Djourou.

W debiucie w Bundeslidze Tytoń trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki, a Die Schwaben ulegli 1:3 1.FC Koeln. Tym razem polskiego golkipera pokonywali zawodnicy Hamburgera SV, którzy dzięki świetnemu finiszowi zgarnęli pełną pulę i poprawili morale po odpadnięciu z Pucharu Niemiec w I rundzie i porażce 0:5 z Bayernem Monachium.
[ad=rectangle]
Tytoń nie miał wiele pracy na Volksparkstadion i nie zaliczył spektakularnych interwencji. Przy golu na 1:1 Ivo Ilicevicia nie miał nic do powiedzenia, ale już przy trafieniu Pierre-Michela Lasoggi mógł zachować się lepiej - postanowił wyjść z bramki, ale niemiecki napastnik był nieco szybszy i uprzedził golkipera, po czym skierował futbolówkę do siatki.

O zwycięstwie gospodarzy zadecydował rzutem na taśmę Johan Djourou. Szwajcar wykończył dośrodkowanie Ilicevicia oraz zgranie Lasoggi i wprawił w euforię kibiców HSV. Stuttgartczycy znów rozegrali niezłe zawody, ale nie wywalczyli nawet punktu. W następnej kolejce będą mieć dogodną okazję do przełamania - domowy pojedynek z Eintrachtem.

Hamburger SV - VfB Stuttgart 3:2 (1:2)
0:1 - Ginczek 23'
1:1 - Ilicević 34'
1:2 - Ginczek 42'
2:2 - Lasogga 84'
3:2 - Djourou 89'

Składy:

HSV: Adler - Diekmeier, Djourou, Spahić, Ostrzolek - Ekdal, Jung, Holtby (58' Lasogga) - Gregoritsch (78' Mueller), Schipplock (66' Olić), Ilicević.

Stuttgart: Tytoń - Klein, Baumgartl, Insua, Hlousek - Didavi (86' Werner), Rupp (56' Schwaab), Gentner, Kostić (76' Gruezo) - Harnik, Ginczek.

Czerwona kartka: Klein /53' za drugą żółtą/ (Stuttgart).

Komentarze (4)
avatar
Lemmy_K
22.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziurawe ręce przy drugiej bramce dla Hamburgera, jak on to przepuścił ? 
avatar
QT
22.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wow, co się stało Hamburger wygrał. 
avatar
RychuRonaldu
22.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja pie... Może chociaż Fabiański... 
avatar
Arcadius
22.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Obrona Stuttgartu bardzo słaba. Błędy w końcówce tragiczne. Co do Tytonia gdyby wybronił którąś z bramek byłby super bohaterem, bo nie były to łatwe sytuacje. Szkoda, bo nie wygląda to optymist Czytaj całość