Jan Chmura: Na początku wskazany jest lekki trening

Fizjolog znany ze współpracy m.in. z Adamem Małyszem zadba o odpowiednie przygotowanie piłkarzy Górnika Łęczna do nadchodzącej rundy wiosennej. Dołączenie do sztabu szkoleniowego zielono-czarnych zaproponował mu nowy trener - Wojciech Stawowy.

Profesor nie będzie przebywał przez cały czas w Łęcznej, jednak ten fakt nie powinien wpłynąć na jakość jego pracy. Po raz pierwszy pojawi się na Lubelszczyźnie w najbliższy weekend. - Przyjadę do Łęcznej na badania, podczas których sprawdzimy zdolność wysiłkową, szybkościową zawodników u progu nowego okresu przygotowawczego. Zobaczymy na ile odpowiedzialnie i profesjonalnie podeszli do pracy, którą mieli wykonać w trakcie urlopów. Przekonamy się, czy przerwa świąteczno-noworoczna nie spustoszyła ich organizmów w sensie zmian masy ciała. W klubie będę od piątku do niedzieli - tłumaczy Jan Chmura na łamach Dziennika Wschodniego.

- Pierwsze zajęcia powinny być lżejsze i mają przygotować zawodników właśnie do badań, żeby nie były szokiem fizjologicznym. Badania muszą być precyzyjne, bo później piłkarzy czeka bardzo ciężka praca. I właśnie wielu trenerów popełnia ten błąd, że już na pierwszym treningu organizują badania. A przecież organizm musi być odpowiednio przygotowany. Istotny wpływ na faktyczny wynik w trakcie inauguracyjnych zajęć odgrywają duże emocje, stres, wpływ adrenaliny. A potem niejednokrotnie obciążenia trzeba korygować. Stąd na samym początku wskazany jest lekki trening - dodaje.

Fizjolog miał udział w kształtowaniu planu przygotowań piłkarzy Górnika. W lutym łęcznianie wyjadą na zgrupowanie do Turcji, czego prof. Chmura był orędownikiem. - Przed nimi ogromna praca, rozpisana na różne cykle. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale będziemy pracowali nad zdolnościami motorycznymi, szybkością i siłą dynamiczną. Mamy też, jak wszyscy, zaplanowane sparingi. A część z nich chcemy rozegrać, podobnie jak poćwiczyć, na dobrych boiskach. Stąd zaplanowaliśmy wyjazd od Turcji. Jest ku temu wiele powodów. W tej chwili na Dolnym Śląsku jest 35 cm śniegu. Bieganie pod Śnieżkę w śniegu po kolana to historia. Trzeba pracować w godziwych warunkach, na trawiastych nawierzchniach. A śliskie i zmrożone boiska to prosta droga do kontuzji. Nie wspomnę już nawet o niskich temperaturach. Tak samo jest z treningami w błocie. To antyhumanitarne warunki. A one przecież muszą być zbliżone do meczowych - wyjaśnia.

Komentarze (0)