Walka w II lidze rozpoczęła się nieco ponad dwa tygodnie temu i wszystkie kluby mają za sobą po trzy sprawdziany. Sześć drużyn nie wygrało nawet raz. Ten fakt jest zaskakujący w przypadku Puszczy Niepołomice, a przede wszystkim Znicza Pruszków. Drużyna z Mazowsza była w sparingach postrachem I-ligowców, ale potwierdza się, że liga to jednak inna rzeczywistość.
Znicz chciał odkuć się na swoim terenie po dwóch remisach w meczu ze Stalą Mielec. - Nie tak sobie wyobrażałem jego przebieg - powiedział po porażce 1:2 trener Dariusz Banasik.
[ad=rectangle]
- Spodziewałem się, że przeciwnik zagra z kontrataku, a nam trudno poradzić sobie w sytuacji, gdy cały czas musimy angażować się w ofensywę, a rywal czeka na szybki atak. Przed przerwą Stal Mielec praktycznie nie miała sytuacji podbramkowej. My przeciwnie i gdyby padł gol, to grałoby się łatwiej - dodał trener Znicza.
Wszystkie gole padły w drugiej połowie, a przełomowa była 48. minuta, w której sędzia Marcin Liana gwizdnął rzut karny i pokazał czerwoną kartkę Arkadiuszowi Jędrychowi. Po chwili Sebastian Łętocha dał Stali prowadzenie. - Przestrzegałem zawodników przed Prokiciem, a dostali gola jak trampkarze. Sprawa nam się skomplikowała, a mimo to w dziesięciu zdołaliśmy wyrównać. Nie wiem, dekoncentracja czy euforia sprawiły, że w 90. minucie znów straciliśmy gola na 1:2, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że Stal lubi strzelać w końcówkach - opowiadał rozgoryczony Banasik.
Znicz ściągnął latem grupę interesujących zawodników takich jak Przemysław Kita, Michał Danilczyk i Maciej Mysiak. Jedna z mocniej przebudowanych latem drużyn potrzebuje czasu, by znaleźć piłkarską tożsamość i zrozumienie na boisku.
- Musimy brać się do pracy. Może zmienić taktykę. II liga rządzi się swoimi prawami i często drużyny, które grają defensywnie, zwyciężają. My staramy się grać w piłkę, ale widzę, że nie przynosi to efektu. Trzeba zachować cierpliwość, choć bezpośrednio po meczu ze Stalą Mielec byliśmy załamani.
Osobliwą przypadłością pruszkowian jest fakt, że w ich meczach pada na razie najmniej goli. Dwa zdobyli, trzy stracili, a do siatki przeciwnika trafili obrońca i pomocnik. Największym osłabieniem zespołu było odejście Macieja Górskiego, który w poprzednim sezonie zdobył 15 goli. Teraz udowadnia przydatność w Chrobrym Głogów, a jego poprzednia drużyna musi znaleźć nowy sposób na zdobywanie goli.