Już w 4. minucie sobotniego spotkania GKS Tychy objął prowadzenie, a swojego pierwszego gola zdobył Łukasz Grzeszczyk. Sytuacja powtórzyła się na początku drugiej połowy, kiedy znów piłkę do siatki skierował Grzeszczyk. Zdaniem szkoleniowca ROW 1964 Rybnik to właśnie gole stracone na początku obu części gry były kluczowe dla losów spotkania.
[ad=rectangle]
Katem rybniczan był Grzeszczyk, który zdobył hat-tricka. Jedyną bramkę dla ROW-u strzelił Sebastian Siwek. - GKS Tychy odniósł zasłużone zwycięstwo. Bramki stracone w kluczowych momentach zadecydowały o przebiegu meczu. To są mocne bodźce psychologiczne i nie poradziliśmy sobie z tym. Staraliśmy się dorównać kroku rywalom, był cień szansy przy bramce na 3:1, ale GKS miał pełną kontrolę - ocenił Dietmar Brehmer.
Szkoleniowiec rybnickiego klubu przyznał, że jego zespół przegrał mecz pod względem psychologicznym. - Kluczowe były psychologiczne momenty. Kiedy traci się na początku meczu bramkę, to taktyka się sypie. Straciliśmy gola w charakterystyczny dla nas sposób, piłka za plecy, próba gry na spalony. Co wtedy mamy do stracenia? Nie chcieliśmy przegrać 0:1, a wygrać albo zremisować. Dostaliśmy bramkę na 0:2 tuż po rozpoczęciu drugiej połowy i wszyscy sobie nie poradziliśmy w sferze psychologicznej - przyznał Brehmer.
W następnej kolejce ROW 1964 Rybnik będzie miał szansę do rehabilitacji. Zadanie jednak nie będzie łatwo, bo Ślązaków czeka wyjazdowy mecz w Kołobrzegu.- Nie przyjechaliśmy się bronić tylko zagrać ciekawy mecz. Mam kilku ludzi, którzy potrafią grać w piłkę, ale nie udało się. W sporcie jest tak, że jesteś tak mocny jak twój następny mecz. Przygotowujemy się do starcia z Kotwicą Kołobrzeg i przygotowujemy się na wyjazd nad morze - powiedział trener rybnickiego klubu.