Piłkarze w pierwszej połowie sprowadzili na ziemię tych, którzy ostrzyli sobie zęby na tę konfrontację od losowania. Żar lał się z nieba, przez co drużyny grały ekonomicznie. Nie dość, że wolno, to jeszcze niedokładnie. Ciut lepiej wyglądała Jagiellonia Białystok, w której składzie pojawiło się dużo młodych, głodnych sukcesu zawodników. Michał Probierz nie boi się na nich stawiać, a taki Karol Świderski odwdzięczył się golem.
[ad=rectangle]
Pomocnik przeprowadził akcje indywidualną, ograł Takuyę Murayamę i skorzystał z hektarów wolnego miejsca przed polem karnym. Huknął z ponad 20 metrów od słupka do bramki Jakuba Słowika. Ten ostatni debiutował w nowym klubie po transferze z Jagiellonii. Wykazać się za bardzo nie mógł, ponieważ w pierwszej połowie były tylko dwa celne strzały. Co ciekawe, oba wprost do bramki.
Gola dla Pogoni na 1:1 zdobył Adam Frączczak w 42. minucie. Obrońca wbiegł w pole karne przeciwnika przy okazji rzutu rożnego i wkopał piłkę z bliska do bramki po dośrodkowaniu Rafała Murawskiego przedłużonym przez Fojuta. Szczecinianie na wyrównanie nie zasługiwali, grali topornie oraz przewidywalnie, a jednak skorzystali ze stałego fragmentu. Po przewie mogli pomóc szczęściu, jednak tego nie zrobili.
Kwadrans po powrocie z szatni był tym, w którym Jagiellonia wstrząsnęła Pogonią. Po kilku akcjach zapachniało golem, aż w końcu stał się faktem. W 50. minucie Piotr Grzelczak wyskoczył do podania z głębi pola, ograł na raz Fojuta i wystawił piłkę Przemysławowi Frankowskiemu. Formalność została dopełniona i zrobiło się 2:1. Jakby nieszczęść dla gości było mało, to po chwili Fojut wyleciał z boiska z czerwoną kartką za cios kung-fu w twarz Świderskiego.
#dziejesiewsporcie: Piękny gol bramkarza!
Źródło: sport.wp.pl
W osłabieniu goście starali się zerwać do ataku. O dziwo Jagiellonia spoczęła na laurze i wraz z upływem minut dała się zepchnąć. Gola jednak nie straciła, choć zrobiło się gorąco po uderzeniach głową Frączczaka i Lewandowskiego z półwoleja. Pozbawiona Łukasza Zwolińskiego Pogoń nie miała wielu szans podbramkowych, a te nieliczne zmarnowała. To jej pierwsza porażka od początku sezonu.
W grze pozostała Jagiellonia. Podobnie jak w finale Pucharu Polski w 2010 roku pokonała Portowców jednym golem i teraz czeka ją starcie z KGHM Zagłębiem Lubin. A w Szczecinie o tym jak wygląda mecz pucharu trzeba będzie niebawem opowiadać młodym kibicom. Przez ostatnie pięć lat był taki jeden. To był debiut Marcina Robaka w Pogoni, od czasu którego zdążył trzykrotnie zmienić klub. To obrazuje niemoc szczecinian.
Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin 2:1 (1:1)
1:0 - Karol Świderski 25'
1:1 - Adam Frączczak 42'
2:1 - Przemysław Frankowski 50'
Składy:
Jagiellonia: Baran - Modelski, Madera, Augustyniak, Straus - Góralski, Romanczuk - Frankowski, Świderski (67' Gajos), Mystkowski (56' Sekulski) - Grzelczak (77' Vassiljev).
Pogoń: Słowik - Frączczak, Fojut, Czerwiński, Nunes - Rudol (56' Matras), Murawski - Danielak, Akahoshi, Murayama (56' Lewandowski) - Przybecki (68' Okuszko).
Żółte kartki: Romanczuk (Jagiellonia).
Czerwona kartka: Fojut (Pogoń) /53' - za faul/
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).