W stolicy woj. świętokrzyskiego doskonale zdawano sobie sprawę, że passa meczów bez przegranej nie będzie trwała wiecznie. Mimo to niepowodzenie w rywalizacji z Ruchem Chorzów zabolało graczy Korony. - To nie musiało się stać w tym meczu. Nie graliśmy źle, wiadomo, że nie cały czas dominowaliśmy, zwłaszcza po strzelonej bramce były fragmenty kiedy za bardzo oddaliśmy inicjatywę Ruchowi i za szybko pozbywaliśmy się piłki. Nie powinniśmy jednak przegrać tego meczu. Niestety stało się jak się stało i trzeba jak najszybciej się po tym pozbierać, bo za chwilę czekają nas kolejne trudne spotkania - komentował na gorąco Piotr Malarczyk.
[ad=rectangle]
Pierwszy kwadrans w wykonaniu zespołu z Kielc naprawdę mógł się podobać. Był pomysł, szybko strzelona bramka. Ale z każdą kolejną minutą sytuacja na boisku zaczęła się wymykać spod kontroli gospodarzy. - Na pewno zabrakło nam gola na 2:0, który uspokoiłby nasze poczynania. Przy wyniku 1:1 też mieliśmy swoje sytuacje. W takich meczach musimy być bardziej bezwzględni, bo nie w każdym będziemy stwarzali sobie tyle okazji - ocenił. Kielczanie po raz drugi z rzędu przegrali u siebie z Ruchem. - Najważniejsze były dla nas trzy punkty, bo wiedzieliśmy jak ważny to mecz. Spodziewaliśmy się tego, że nie będzie to łatwe spotkanie i tak też było. Ruch jest trudnym rywalem.
Kapitan kielczan z dużym spokojem podszedł do kontrowersyjnej bramki Mariusza Stępińskiego dającej zwycięstwo ekipie Waldemara Fornalika. - Ta bramka na 2:1 dla Ruchu z tego co wiem padła po spalonym. Nie chciałbym jednak komentować tej sytuacji, są od tego odpowiedni ludzie, którzy powinni się tym zająć - uważa "Malar".
Już w najbliższą sobotę Koronę czeka pojedynek z aktualnym mistrzem Polski. Czy Korona będzie w stanie pozytywnie zareagować w starciu z podrażnionym Lechem Poznań. - Czeka nas ciężki wyjazd do Poznania. Postaramy się jak najlepiej przygotować do tego meczu i na pewno nie pojedziemy tam po porażkę. Wierzę, że jesteśmy w stanie osiągnąć korzystny rezultat - oznajmił na koniec Piotr Malarczyk.