Nietypowo, bo w Pruszkowie odbyły się derby Mazowsza pomiędzy Pogonią Siedlce a Dolcanem Ząbki. Przed meczem minimalnym faworytem była drużyna spod Warszawy, która w poprzednim sezonie dwukrotnie pokonała zespół z Siedlec. - Pierwszy mecz to zawsze wielka niewiadoma. Na początku ligi często tak bywa, że nie wiadomo kogo na co stać. Obóz przygotowawczy i gry kontrolne jest to zupełnie coś innego niż gra o punkty - przyznał po meczu Dariusz Dźwigała.
[ad=rectangle]
Od początku spotkania o wiele bardziej poukładanym zespołem był Dolcan, który umiejętnie wypunktował rywali z Siedlec. W sobotnim spotkaniu piłkarze z Ząbek przewyższali Pogoń o klasę. Przypomnijmy, iż już po pierwszej połowie podwarszawski klub prowadził 3:0.
- Uważam, że z przekroju całego spotkania byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Mieliśmy cały mecz pod kontrolą, choć w pewnym momencie popełniliśmy błąd przy wyniku 2:0, gdzie Mateusz Żytko miał sytuację 100-procentową. Źle skróciliśmy pole gry po stałym fragmencie Pogoni - dodał 46-letni trener.
W drugiej połowie piłkarze z Ząbek wyraźnie spuścili z tonu. Ich przewaga nie była już tak widoczna jak w pierwszej części gry. - Martwił mnie sposób rozgrywania drugiej połowy. Mieliśmy zespół Pogoni na łopatkach i zabrakło nam jakości, takiej jaka momentami była w pierwszej części gry. To jest też dla nas nauka, mamy nad czym pracować - tłumaczył sternik Dolcanu.
Dzięki efektownemu zwycięstwu, piłkarze z Ząbek po premierowej kolejce są liderem I ligi. - Cieszą mnie niezmiernie trzy punkty, strzeliliśmy w kolejnym meczu cztery bramki. Stworzyliśmy sobie również kilku sytuacji, w których mogliśmy podwyższyć wynik. Cieszy również to, że zagraliśmy na zero z tyłu. Jestem bardzo zadowolony z gry defensywnej i zaangażowania całego zespołu. Nie ważne, że prowadzi się wysoko, trzeba cały czas dyscyplinę taktyczną utrzymywać - kończy Dariusz Dźwigała.