Do takich można bez wątpienia zaliczyć tę z 39. minuty spotkania. Wtedy też w polu karnym przewrócony został Bartłomiej Dudzic, ale mimo to arbiter Jacek Małyszek nie wskazał na wapno. - Ewidentny karny. Decyzja sędziego jest dla mnie niezrozumiała, w szczególności, że stał 2 metry dalej. Nie wiem, jak to nazwać. Zawodnik wpadł na mnie, ale sędzia nie gwizdnął. Jeszcze zarobiłem żółtą kartkę - mówił po końcowym gwizdku gracz Sandecji Nowy Sącz, który impulsywnie komentował zachowanie rozjemcy spotkania z Drutex-Bytovią.
[ad=rectangle]
Nieco spokojniejszy ton przybrała wypowiedź szkoleniowca biało-czarnych. - Wiem, że w przerwie kilka osób oglądało tę sytuację na nagraniu i zdania były jednoznaczne. Nie mam powodów, by zawodnikowi nie ufać i do tego inni gracze, którzy byli w pobliżu mówili, że to był ewidentny karny. Nie chciałbym ferować wyroków, aż na spokojnie to zobaczę. Absolutnie nie obwiniam pana sędziego za tę sytuację, natomiast mam nadzieję, że zostanie wiarygodnie oceniony przez kwalifikatora - powiedział Robert Kasperczyk.
Piłkarze Sandecji mocno żałowali straconych punktów, bo mieli sporo okazji do pokonania bramkarza Tomasza Laskowskiego. - Cały czas atakowaliśmy, byliśmy stroną dominującą. Bytovia praktycznie nie wychodziła z własnej połowy, ale taki miała zamiar. Bronili się już od strzelonej bramki i było nam ciężko przebić się przez dobrze ustawionego rywala i trafić do siatki. Oni stworzyli sobie po jednej sytuacji w każdej z połów i wygrali. Nam tego szczęścia trochę zabrakło - stwierdził Bartłomiej Dudzic. Tak było choćby w drugiej minucie doliczonego czasu gry II połowy, gdy rezerwowy Ołeksandr Tarasenko popisał się precyzyjnym strzałem, lecz piłka odbiła się od słupka.