Czwartkowe spotkanie wicemistrza Polski z wicemistrzem Albanii zostało przerwane na początku II połowy przy stanie 2:1 dla Wojskowych, gdy kamień rzucony z trybun zajmowanych przez fanów FK Kukesi trafił w głowę Ondreja Dudę. Po tym incydencie sędzia Stephan Klossner podjął decyzję o zawieszeniu spotkania, a kilkanaście minut później delegat UEFA przerwał mecz.
[ad=rectangle]
- Nie chcemy takich incydentów w futbolu. To, co wydarzyło się w czwartek, było trudne dla wszystkich. Sami wiemy najlepiej, że piłka powinna rozstrzygać się na boisku, a mamy z niestety doświadczenia w tym zakresie z przeszłości - mówi trener Legii, nawiązując do ubiegłorocznej "sprawy Bereszyńskiego", gdy Wojskowi zostali ukarani walkowerem za rewanżowy mecz III rundy el. Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow, przez co odpadli z rywalizacji o awans do fazy grupowej Champions League.
- Jednak kiedy piłkarz zostaje uderzony kamieniem i potrzebuje szwów na głębokiej ranie, ma to wpływ na jego występ i mecz. Z Dudą nie jest w porządku, bo przecież został uderzony kamieniem. Kiedy UEFA podjęła decyzję, bezpieczeństwo uczestników meczu nie było najlepiej zabezpieczone. To była dobra decyzja. Gra w takich warunkach była trudna - podkreśla norweski szkoleniowiec Legii.
Komitet Dyscyplinarny UEFA wszczął postępowanie w sprawie wydarzeń w Tiranie. Jego decyzję poznamy 3 sierpnia.