- Dawno mnie nie było tutaj w zachodniopomorskiem. Bardzo się cieszę, że mogłem tu przyjechać, natomiast nie cieszę się z wyniku. Przegraliśmy mecz z zespołem, który w zeszłym sezonie robił furorę w Pucharze Polski - zaznaczył trener beniaminka Ekstraklasy.
[ad=rectangle]
Termalica Bruk-Bet Nieciecza doznała w lipcu trzech porażek: dwóch w lidze oraz pucharowej z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Słonie przegrały 1:2 i miały wiele problemów w defensywie. Gospodarze wykorzystali tylko ułamek z sytuacji, które sobie stworzyli. Na dodatek wszystkie bramki w sezonie zespół z Niecieczy stracił po stałych fragmentach gry. Tak również stało się w środowym pojedynku.
- Spotkanie było zacięte i emocjonujące, trzymające do końca w napięciu. Niestety straciliśmy dwa gole po stałych fragmentach gry. W poprzednim sezonie w innym składzie personalnym rzadko to się nam zdarzało. W tej chwili mamy przy stałych fragmentach określone problemy. Mimo dwóch groźnych na początku sytuacji gospodarzy wyszliśmy na prowadzenie. Niepotrzebna nerwowość wdała się w poczynania moich piłkarzy - ocenił Mandrysz.
Jaki wpływ na postawę jego drużyny miała wymiana niemal całej jedenastki w porównaniu z ligowym starciem w Białymstoku? Po przerwie szkoleniowiec próbował odmienić losy pucharowej konfrontacji wprowadzając trzech podstawowych piłkarzy, lecz Błękitni byli na to przygotowani i bardziej skoncentrowali się na zadaniach defensywnych.
- Nie usprawiedliwiam ich eksperymentalnym składem. Jeżeli chcą grać w Ekstraklasie to muszą to potwierdzać na boisku. Przegraliśmy, mimo iż dążyliśmy do zmiany wyniku. Starali się chłopcy bardzo, ale grali za nerwowo. Wiele podań otwierających w związku z tym było niecelnych. Przeciwnik się mądrze bronił i wygrał - zakończył trener beniaminka, który kolejny mecz rozegra w niedzielę we Wrocławiu ze Śląskiem.
W kolejnej edycji PP może ich zatrzymać znowu Lech u siebie , albo Legia też u siebie. Chyba nie ma w tej chwili drużyny w Polsce , Czytaj całość