Dla obu drużyn było to niezwykle prestiżowe starcie. Zarówno tyszanie, jak i katowiczanie zapowiadali walkę o trzy punkty i nie ukrywali, że chcą sprawić radość swoim kibicom, którzy nie darzą się sympatią. W lepszej sytuacji byli goście, którzy w tabeli I ligi po 32. kolejce zajmowali 9. miejsce. Z kolei tyszanie sklasyfikowani byli na 15. lokacie, ale na dwie kolejki przed końcem rozgrywek nie są oni pewni barażowego miejsca.
[ad=rectangle]
GKS Tychy miał zaledwie punkt przewagi nad Pogonią Siedlce, a na dodatek siedlczanie w ostatniej kolejce otrzymają trzy punkt za walkower w meczu z Flotą Świnoujście. Trójkolorowi, by zapewnić sobie grę w barażu musieli w dwóch pozostałych spotkaniach zdobyć minimum dwa punkty i byli mocno zmobilizowani, by ten cel zrealizować już w sobotę. - Ważnych meczów było w tej rundzie wiele, ale to ten z GieKSą jest najważniejszy. Doskonale zdajemy sobie sprawę jak ważny to jest mecz dla wszystkich osób związanych z klubem i Tychami - mówił przed spotkaniem Jakub Bąk.
Zaangażowanie tyszan widać było już od pierwszego gwizdka. To gospodarze ruszyli do zaciekłej ofensywy i przejęli inicjatywę, odważnie atakowali, ale brakowało im pomysłu na zakończenie akcji. Czujnie grała defensywa GKS-u Katowice, która sporadycznie popełniała błędy, a kiedy już zdarzały im się pomyłki, to tyszanie nie byli w stanie ich wykorzystać.
Groźniejsze sytuacje stwarzali katowiczanie. W 43. minucie błąd popełnił Michał Stasiak, a futbolówkę przejął Grzegorz Goncerz, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Sebastianem Przyrowskim. Zwycięsko z tego pojedynku wyszedł były reprezentant Polski, który odważnym wślizgiem przechwycił piłkę poza polem karnym.
Drugą połowę znakomicie rozpoczęli katowiczanie. W 53. minucie piłkę w polu karnym otrzymał niepilnowany Grzegorz Goncerz, który nie miał problemów z pokonaniem Przyrowskiego. Po straconej bramce katowiczanie nabrali wiatru w żagle i już 8 minut później po kontrataku podwyższyli prowadzenie, a strzelcem bramki ponownie był Goncerz. W 64. minucie w słupek trafił za to Povilas Leimonas.
Gospodarze sporadycznie zagrażali bramce strzeżonej przez Rafała Dobrolińskiego, a w razie potrzeby golkiper skutecznie interweniował. Groźniejsze akcje konstruowali katowiczanie, a w 80. minucie tyszan po raz trzeci dobił Goncerz, który tym razem skutecznie egzekwował rzut karny. Dla GKS-u Tychy porażka z GKS-em Katowice oznacza, że by myśleć o barażach Trójkolorowi muszą wygrać ostatni mecz, w którym rywalem będzie Dolcan Ząbki.
GKS Tychy - GKS Katowice 0:3 (0:0)
0:1 - Grzegorz Goncerz 53'
0:2 - Grzegorz Goncerz 61'
0:3 - Grzegorz Goncerz (k.) 80'
Składy:
GKS Tychy: Sebastian Przyrowski - Marcel Wawrzynkiewicz, Michał Stasiak, Muhamed Omić, Mateusz Grzybek - Damian Szczęsny, Łukasz Grzeszczyk, Rafał Kosiec (74' Michał Biskup), Maciej Kowalczyk, Mateusz Mączyński - Jakub Bąk (71' Damian Nieśmiałowski).
GKS Katowice: Rafał Dobroliński - Mateusz Kamiński, Adrian Jurkowski, Łukasz Pielorz, Rafał Pietrzak - Alan Czerwiński, Krzysztof Wołkowicz (82' Paweł Szołtys), Piotr Ceglarz (68' Aleksander Januszkiewicz), Povilas Leimonas (68' Sławomir Duda), Przemysław Pitry - Grzegorz Goncerz.
Żółte kartki: Mateusz Grzybek, Michał Stasiak, Łukasz Grzeszczyk (GKS Tychy) oraz Piotr Ceglarz, Povilas Leimonas, Alan Czerwiński (GKS Katowice).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 800.