Sen na jawie, czyli Termalica Bruk-Bet Nieciecza w T-Mobile Ekstraklasie

T-Mobile Ekstraklasa ma swoje TSG 1899 Hoffenheim. Kopciuszek grał dekadę temu w okręgówce, a w sobotę pokonał Pogoń Siedlce i zagwarantował sobie awans do elity polskiego futbolu.

Hoffenheim o miasteczko w południowych Niemczech, które zamieszkuje nieco ponad 3 tysiące osób i które ma swojego reprezentanta w Bundeslidze. Noszącego przydomek "Dorfverein", czyli "klub ze wsi". T-Mobile Ekstraklasa przyjmuje od następnego sezonu przedstawiciela z miejscowości kilkakrotnie mniejszej. Położonej pod Tarnowem Niecieczy, która według oficjalnych danych ma mniej niż tysiąc mieszkańców.
 
Dekadę temu LZS Nieciecza mierzył się z takimi rywalami jak Szreniawa Nowy Wiśnicz czy Ciężkowianka Ciężkowice. Klub zawdzięcza zerwanie z przeciętnością możnemu mecenasowi. Lokalny potentat na rynku kostki brukowej zainwestował pieniądze nie tylko w sprowadzenie piłkarzy, lecz także w infrastrukturę. I chce inwestować nadal, ponieważ na dziś Termalica Bruk-Bet Nieciecza grać w elicie może, ale na zastępczym stadionie w Krakowie. Ten w Niecieczy trzeba dostosować do warunków licencyjnych.
[ad=rectangle]

Słonie zameldowały się na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy w 2010 roku. Do tego czasu musiały przeskoczyć pięć szczebli rozgrywek. Potknęły się raz, w okręgówce, gdy bezpośrednim bilansem przegrały awans z Orłem Dębno. Udało się rok później, a po wejściu do V ligi w Niecieczy zatrudniono trenera Marcina Jałochę. Srebrny medalista igrzysk namówił do gry w swoim zespole znanych piłkarzy i z ich pomocą wprowadził klub na szczebel centralny. Jan Cios, Łukasz Szczoczarz czy Paweł Smółka to zawodnicy, którzy trafili w tym czasie do Termaliki Bruk-Bet i których personalia robiły wrażenie.

Niecieczanie awansowali do I ligi wspólnie z Kolejarzem Stróże. Pierwsi właśnie wkroczyli do T-Mobile Ekstraklasy, drudzy praktycznie zniknęli z radarów kibiców. Ich misja powiodła się w piątym sezonie. Dwukrotnie otarli się o sukces. W 2012 roku zakończyli piłkarską jesień na miejscu premiowanym awansem, ale następnie dali się wyprzedzić możnym klubom grającym w elicie do dziś: Piastowi Gliwice, Pogoni Szczecin i Zawiszy Bydgoszcz. Wtedy zaczęła rodzić się miejska, a właściwie wiejska legenda o rezygnowaniu z awansu.

Drużynę prowadził Dusan Radolsky, który jako trener innego maluczkiego klubu Groclinu Dyskobolia Grodzisk miał na rozkładzie Herthę Berlin i Manchester City. Misji na 90-lecie LZS-u nie zrealizował, więc zastąpił go Kazimierz Moskal. To pod jego wodzą Termalica przegrała awans w najbardziej kuriozalnych okolicznościach jakie można sobie wyobrazić.

Była 93. minuta meczu na wodzie z Olimpią Grudziądz. Termalica prowadziła po golu Jakuba Biskupa i nic nie wskazywało, że za moment trzeba będzie odwołać wyczekiwaną fetę. Po rzucie wolnym przypadkowego gola wbił jej głową bramkarz, Michał Wróbel. Niecieczanie mogli to jeszcze wszystko naprawić. Pojechali w ostatniej kolejce do Świnoujścia, ale tam byli już zupełnie innym zespołem - rozbitym, zrezygnowanym i przegrali 1:4. Wracali jak siedem nieszczęść, najpierw promem, a następnie pociągiem przez pół Polski.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza przypieczętowała awans na swoim stadionie
Termalica Bruk-Bet Nieciecza przypieczętowała awans na swoim stadionie

Wielka smuta trwała przez kilka następnych miesięcy. Dla klubu nadszedł dziwny sezon z żonglerką trenerami, mało spodziewanymi wpadkami. Wrócił Radolsky, na chwilę zawitał Mirosław Jabłoński, ale dopiero zakontraktowanie Piotra Mandrysza przywróciło drużynę na właściwą drogę do T-Mobile Ekstraklasy. Specjalista od awansów ma od dziś na koncie pięć jako trener i jeden jako zawodnik. Objął ster w Termalice Bruk-Bet 6 stycznia 2014 i od tego dnia zdobyła 102 punkty w 48 konfrontacjach.

Kończący się sezon był wyborny w wykonaniu podopiecznych Mandrysza. Walka o awans nie była wyścigiem ślimaków, a gonitwą z udziałem trzech drużyn. Wiosną Słonie spadły w tabeli za Wisłę Płock i musiały gonić. Wygrały bezpośredni mecz i od tego momentu bezbłędnie kontrolowały sytuację. Nawet jak błąd wisiał w powietrzu wygrywały. W Bytowie przegrywały 0:2 do przerwy, a wygrały 3:2.

Część kibiców do końca nie wierzyła, że wywalczą awans. - Fora internetowe mają to do siebie, ze tam się może każdy wypowiadać w sposób dowolny i mówić to, co mu się chce. Ubolewam nad tym, bo tak nie powinno być, ale niestety tak jest. Mówienie o nas, że nie chcemy awansować jest dużym przekłamaniem. Mogę powiedzieć z całą stanowczością, że Termalica na pewno chce awansować, bo inaczej by mnie tu nie było - obiecał Mandrysz i słowa dotrzymał.

Domowe mecze Termaliki w drodze po awans obejrzało łącznie około 20 tysięcy kibiców. Pod uwagę trzeba wziąć ograniczoną pojemność stadioniku. Taka liczba nikogo na kolana nie rzuci. Żaden klub w T-Mobile Ekstraklasie nie miał tak niskiej frekwencji, ale akurat na zapleczu Termalica wyprzedziła kilka klubów z Sandecją Nowy Sącz na czele. Awans zwiększy modę na futbol w regionie, tylko pytania: na ile i na jak długo?

Następna wątpliwość brzmi, co wniosą Słonie sportowo do elity. To drużyna budowana konsekwentnie od kilku sezonów, w której dokonywane są kosmetyczne zmiany kadrowe. Obsadę niektórych pozycji można typować w ciemno od lat. Bramka: Nowak, obrona: Jarecki, lewa flanka: Biskup, atak: Drozdowicz. Większość piłkarzy ma za sobą grę w ekstraklasie, choć poza wyjątkami, były to raczej przygody niż historie.

Obecna drużyna mogłaby śmiało zagrać o utrzymanie. Problem w tym, że na pewno dojdzie do zmian kadrowych. Żelazny stoper, który wypromował się w pomarańczowych barwach, Jakub Czerwiński obiera kurs na Pogoń Szczecin. Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Bartosza Kopacza i Dawida Plizgę. Ławka rezerwowych zbyt długa nie jest, co akurat w tym sezonie dokuczliwe nie było, bo Termalica pożegnała się z Pucharem Polski szybciej niż się przywitała. W przeciwieństwie do tegorocznych beniaminków Słonie wywalczyły awans głównie dzięki futbolowi ofensywnemu niż defensywnemu, co potwierdzają statystyki.

Mała wieś ma duży klub. W T-Mobile Ekstraklasie. Niebawem Termalica będzie regularnie rywalizować z Legią, Lechem, Jagiellonią, Wisłą, Cracovią. W sobotę stała się fenomenem jak kiedyś Sokół Pniewy czy Heko Czermno. Z czasem opadnie kurz i okaże się, czy T-Mobile Ekstraklasa to dla niecieczan liga ponad stan, liga na miarę szyta czy może nadal będą mieć apetyt na więcej.

Źródło artykułu: