W czterech meczach za kadencji Jacka Zielińskiego Pasy zdobyły aż 10 punktów. 54-letni szkoleniowiec zadebiutował na ławce trenerskiej pięciokrotnych mistrzów Polski w meczu 29. kolejki z Zawiszą Bydgoszcz (3:0), a teraz po niespełna miesiącu krakowianie znów zmierzą się z niebiesko-czarnymi.
[ad=rectangle]
- To będzie inny mecz niż ten sprzed czterech tygodni w Bydgoszczy. Tam się poznaliśmy trochę lepiej i każdy wyciągnął wnioski z tamtego spotkania. Czeka nas ciekawy mecz dwóch drużyn, które będą chciały wygrać. Punkt nikogo nie zadowoli - mówi trener Zieliński.
W ostatnim spotkaniu z Górnikiem Łęczna (3:0) opiekun Pasów zaskoczył rywali, ustawiając w roli "9" Marcina Budzińskiego, ale kręci głową na sugestię o grze bez nominalnego napastnika: - Chciałem zaskoczyć Górnika i cieszę się, że to wypaliło, ale mówienie o tym, że graliśmy bez napastnika, jest trochę krzywdzące, bo Marcin ma mnóstwo walorów ofensywnych i najlepiej czuje się pod bramką przeciwnika. Marcin swoje zrobił, był bardzo mobilny i strzelił gola. Zdobyliśmy trzy bramki - obyśmy tak dalej grali bez napastnika.
Przesuwając wyżej "Budzika", Zieliński zrobił w II linii miejsce dla Mateusza Cetnarskiego, który zagrał od pierwszej minuty pierwszy raz od września i zdobywając dwie bramki, z przytupem wrócił do składu. - Grzechem byłoby nie korzystać z tak dobrych piłkarzy będących w wysokiej formie. Dobrzy zawodnicy zawsze znajdą nić porozumienia i wspólny język na boisku - tłumaczy opiekun Cracovii.
Na pięć meczów przed końcem sezonu Pasy mają cztery "oczka" przewagi nad strefą spadkową, ale trener Zieliński zapewnia, że nie liczy punktów potrzebnych do utrzymania w lidze: - Wyznaję zasadę małych kroczków i czerpania małą łyżeczką. Teraz najważniejszy jest mecz z Zawiszą. Nie robię żadnych symulacji, bo z nich nigdy nic nie wychodzi. Trudno powiedzieć, ile punktów wystarczy do utrzymania. My chcemy zrobić maksimum i skończyć sezon na dziewiątym miejscu.