W tym sezonie w barwach PGE GKS Bełchatów już sześciu zawodników zaliczyło ekstraklasowe debiuty. Byli to: Paweł Baranowski, Damian Szymański, Andreja Prokić, Daniils Turkovs i Paweł Zięba. Szóstym nowicjuszem został Mateusz Szymorek, który miał okazję wcześniej występować w I lidze, a także w rezerwach Brunatnych.
[ad=rectangle]
Choć po sobotnim meczu na próżno było szukać pozytywów, trener nie miał większych zastrzeżeń do debiutanta. - Poziom rezerw a ekstraklasy - jest zasadnicza różnica. Szymorek miał szansę zadebiutować, ale trenuje z pierwszym zespołem 1,5 roku. Tak się złożyło, że nie miał okazji zagrać w najwyższej klasie rozgywkowej. Jeżeli można mówić o jakimś pozytywie, nie mieć do kogoś zastrzeżeń, to na pewno był to "Szymor" - zapewnił Marek Zub.
Bełchatowianie są w bardzo trudnej sytuacji, do końca sezonu zostało pięć kolejek, mają jeszcze szansę na utrzymanie. Drużyna musi w kolejnych meczach zaprezentować całkowicie inne oblicze niż w ostatnich potyczkach.
- Co do innych zawodników z rezerw: nie traktuję ich w ten sposób, nie ma to dla mnie znaczenia, gdzie grają, to jest decyzja związana z tym, co widzę na treningu. W sytuacji, w jakiej teraz jest GKS, nie bez znaczenia jest fakt czy ktoś funkcjonował na tym poziomie czy nie. Z jednej strony można postawić na zawodnika bez balastu, ale z drugiej, powielanie tego typu rzeczy musi mieć swoje uzasadnienie w tym, co ci zawodnicy prezentują i na ile są odporni na takie sytuacje jak teraz, że jesteśmy na dnie, a każdy mecz jest ważny - podkreślił szkoleniowiec Brunatnych.
PGE GKS zmierzy się we wtorek z Piastem Gliwice.