- W marcu rok temu zakupiliśmy akcje Śląska, który był w niesamowitym dołku - Śląska, który praktycznie nie miał szans w tamtych czasach na to, żeby zostać w ekstraklasie. Udało się ten Śląsk wyprowadzić. Zespół zajął dziewiąte miejsce, a teraz walczy o medale - mówi Stanisław Han, członek Rady Nadzorczej Śląska Wrocław i jednocześnie jego udziałowiec.
[ad=rectangle]
W wrocławskim klubie w ostatnim czasie wiele - z korzyścią dla Śląska - miało się zmienić. - Klub był bardzo mocno zadłużony. Praktycznie długi sięgały od 2011 roku. Te długi należało uporządkować, większą część spłacić i wyprowadzać klub na prostą. My w tamtym roku jako udziałowcy postanowiliśmy stworzyć spółkę, która będzie miała wszystkie akcje Śląska - Wrocławskie Konsorcjum Sportowe. Planowaliśmy i planujemy rozwój Śląska jako że my utożsamiamy się ze Śląskiem, z Wrocławiem. Chcemy i planujemy rozwój Śląska dla dobra nas, mieszkańców całego Dolnego Śląska, bo takie prężne miasto jak Wrocław musi mieć dobrą drożynę. Nie można tego zrobić z dnia na dzień. Pieniądz, obojętnie jak duży, wrzucony gdy nie będzie systemu, organizacji, będzie wyrzucony w błoto - dodaje Han.
Jakie są zatem plany na przyszłość Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego, większościowego udziałowca Śląska Wrocław? - Wiemy o tym, że miasto chce sprzedać swoje akcje. My jesteśmy gotowi kupić, ale żeby miasto mogło sprzedać, musi ogłosić przetarg. Czekamy na przetarg, bo mamy pomysł, żeby z tego Śląska zrobić drużynę, bo nie jesteśmy gorsi od zachodu, tylko przy chaosie i braku systemu nie zrobimy nic. Przy zbudowaniu dobrego systemu jesteśmy w stanie poprawić działalność - wyjaśnia Han. - Złożyliśmy pismo do władz miasta z zapytaniem, czy należące do gminy akcje spółki będą sprzedawane na zasadzie przetargu. Chcemy w nim uczestniczyć i chcemy Śląsk po wrocławsku, po polsku rozwijać. Nie mogę na razie zdradzać naszego planu, ale jeśli uda nam się wygrać przetarg, to w pierwszej kolejności powiadomimy media o jego szczegółach. Nie chcemy działać tylko dzisiaj i myślimy perspektywicznie. Nie zamierzamy odsprzedawać naszych akcji - zaznacza.
W podobnym tonie, co Stanisław Han, wypowiada się Rafał Holanowski, również członek Rady Nadzorczej Śląska Wrocław i jednocześnie jego udziałowiec. Ten zdradza także, ile długów klubu zostało już spłaconych. - By wyprowadzić klub na prostą ponosiliśmy nie tylko koszty finansowe, lecz również czasowe. Byliśmy jednak w stanie się tego podjąć, bo zależy nam na dobru klubu. Często spotykamy się z zarządem i myślimy, w jaki sposób klub może zarabiać pieniądze i w jaki sposób może je oszczędzać. Myślimy długofalowo i długookresowo, żeby zbudować organizm finansowo-gospodarczy, który będzie mógł funkcjonować przez lata. Uregulowaliśmy inżynierię finansową, uporządkowaliśmy wydatki. Od kiedy jesteśmy w Radzie Nadzorczej, klub w ostatnich 14 miesiącach spłacił ponad 15 milionów długów dotyczących okresu, kiedy nas w klubie nie było. Tych długów jeszcze jest kilkanaście milionów do spłacenia, ale potrafiliśmy przez ostatnie 14 miesięcy spłacić 15 milionów, utrzymać klub, regulować bieżące należności i mieć dobry wynik sportowy - komentuje Holanowski.
- W tamtym roku dużo większy budżet miało Zagłębie Lubin i co? Wypadło z tabeli. My mieliśmy mniejsze pieniądze i potrafiliśmy klub zmienić. Wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku, ale mało tego - nie tylko mi się wydaje, ale potrafiliśmy przez rok udowodnić, że ten klub zmienił kierunek ze spadkowego do wzrostowego, bo czwarte miejsce w lidze dzisiaj jest na pewno dużym osiągnięciem - podkreśla natomiast Han.
Dziś Śląsk Wrocław ma już funkcjonować zdecydowanie lepiej niż jeszcze w niedalekiej przeszłości. - Dziś Śląsk funkcjonuje jak przedsiębiorstwo - nie zaciągamy zobowiązań na które nas nie stać. Chcemy być wiarygodni, chcemy być rzetelni, chcemy się wywiązać z tego, na co się umawiamy z partnerami biznesowymi - podsumowuje prezes klubu, Paweł Żelem.