Pozycja Ikera Casillasa w pierwszej jedenastce Realu jest niepodważalna. Reprezentant Hiszpanii już jest prawdziwą ikoną obecnego mistrza Primera Division i jedynie kontuzja może wyeliminować go z gry w podstawowym składzie. Jeszcze przed transferem Dudka na Santiago Bernabeu było o tym wszystkim wiadomo - - Polak szans na wygranie rywalizacji z 27-latkiem mieć nie będzie- tak najczęściej komentowano tę przeprowadzkę. Bohater finału Ligi Mistrzów z 2005 roku mimo to, zgodził się na przenosiny do Madrytu.
Były bramkarz Liverpoolu w swoich wypowiedziach podkreśla, że jego jednym z najważniejszych celów na 2008 rok jest pojawienie się w kadrze Leo Beenhakkera na EURO w Austrii i Szwajcarii. W chwili obecnej jest to jednak niemożliwe z prostego względu - jeśli się nie gra w klubie, trudno wygrać rywalizację w reprezentacji, szczególnie że na brak bardzo dobrych golkiperów w Polsce narzekać nie możemy. Rozwiązanie więc jest jedno - transfer w zimowym okienku transferowym. Podobno Dudek znajduje się w kręgu zainteresowań angielskich klubów - Derby Country oraz Manchesteru City, a także drugoligowej hiszpańskiej Celty Vigo. Szkoleniowiec Blancos nie ma jednak zamiaru pozostać bez zmiennika dla Casillasa.
W Primera Division Polak jeszcze nie miał okazji zadebiutować i hiszpańskie stadiony podziwia z ławki rezerwowych. Na towarzyskie występy mało kto zwraca uwagę, dlatego pozostaje Copa del Rey, gdzie to jak na razie właśnie Dudek jest podstawowym golkiperem. Już w 1/16 w dwumeczu z Alicante nasz bramkarz pokazał się z dobrej strony, a przy dwóch straconych golach nie miał tak naprawdę nic do powiedzenia.
- Mój występ mogę ocenić pozytywnie. Nie było to łatwe spotkanie, a ja miałem kilka skutecznych interwencji. Najważniejsze, że gramy dalej. A to (mam nadzieję) pozwoli mi na kolejne występy w barwach Realu - napisał na swojej stronie internetowej rezerwowy bramkarz Królewskich. W kolejnej fazie tych rozgrywek Real podejmie Mallorkę, natomiast w ćwierćfinałach mają szansę zmierzyć się ze zwycięzcą pojedynku Getafe - Levante. Jak na razie drabinka więc układa się na korzyść ekipy z Santiago Bernabeu, jednak na łatwe awanse trudno liczyć.
Zarówno Real, jak i Barcelona traktują od kilku sezonów rozgrywki Pucharu Króla niemalże jak spotkania towarzyskie. Mało zaangażowania, rezerwowe składy i często niespodzianki już na starcie - to coroczna rzeczywistość. Również w obecnej edycji byliśmy o krok od sensacji. Z trzecioligowym Alicante dopiero w doliczonym czasie gry po golu Guti'ego udało się awansować do kolejnej fazy Królewskim. W tym dwumeczu padł rezultat 3:2.
Zaniedbywanie Copa del Rey to nie nowość - Real Madryt ostatni raz sięgnął po to trofeum w 1993 roku, a od tego czasu tylko dwukrotnie zagrał w finale. Najważniejsza jest Primera Division i Liga Mistrzów, reszta schodzi na bardzo daleki plan. Rozgrywki te wygrywają najczęściej ekipy z środka tabeli, jak choćby Betis Sevilla czy Espanyol Barcelona. W ostatniej edycji w finale wystąpił niedawny drugoligowiec - Getafe. To właśnie dla tych zespołów Copa del Rey jest biletem na europejskie areny, Królewscy, nielicząc kolejnego trofeum, tak naprawdę niewiele zyskują.
Rozgrywki Copa del Rey nie są tak prestiżowe, jak chociażby angielski FA Cup. Nagrody pieniężne także nie zadowalają wielkich klubów, a porażki z trzecioligowcami, tak jak to miało miejsce przed laty, nie odbijają się głośnym echem.
Copa del Rey jest jedyną okazją na pokazanie się Jurka Dudka przed szerszą publicznością, jednak zaangażowanie całego zespołu jest zbyt nikłe, aby Polak pojawił się w głowie Beenhakkera. Rozgrywki o puchar Hiszpanii nie są więc żadną szansą dla naszego bramkarza, jedynym rozwiązaniem jest tak naprawdę przeprowadzka do klubu, w którym Dudek mógłby pokazywać się znacznie częściej niż obecnie. Tylko czy władze Realu zgodzą się mu pomóc w zrealizowaniu tegorocznego marzenia?