W środę na głównej murawie Stadionu Ludowego Zagłębiacy podjęli Sandecję Nowy Sącz. Sparing zakończył się bezbramkowym remisem, choć gospodarze mogli pokusić się o zwycięstwo, wypracowali sobie bowiem kilka bardzo dobrych okazji - zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie spotkania.
[ad=rectangle]
Mimo że gracze Zagłębia Sosnowiec zaprezentowali się z dobrej strony, to początek konfrontacji w ich wykonaniu był słaby. - Pierwsze dwadzieścia minut wyglądało jak rozbieganie, jak przygotowanie do meczu. Później przez dwadzieścia, dwadzieścia pięć minut graliśmy solidnie, stworzyliśmy sytuacje, mieliśmy kilka okazji sam na sam. W tym momencie gry pokazaliśmy, że potrafimy i to cieszy. Nie podlega dyskusji, że za pierwszy fragment jestem po prostu zły, ale to nie jest moment na wyciąganie takich wniosków, trzeba powielać dobre zagrania z pierwszej i drugiej połowy. Również w drugiej połowie skład, choć zmieniony, dobrze się zaaklimatyzował na boisku i mógł pokusić się o zdobycie bramki - ocenił Mirosław Smyła.
Trener Zagłębia docenił wartość sparingu z Sandecją, tym bardziej, że rozpoczęcie rundy wiosennej II ligi zbliża się wielkimi krokami. - Wynik to 0:0, nie straciliśmy bramki, co cieszy. Natomiast musimy mieć świadomość w jakich warunkach będziemy rozgrywać mecze ligowe, one będą bardzo zbliżone do tych, w jakich graliśmy z Sandecją i nie podlega dyskusji, że musimy się do nich zaadoptować, że musimy być przygotowani na taką walkę, nie możemy przejść obok spotkania - zaznaczył.
Szkoleniowiec sosnowieckiego zespołu wciąż sprawdza różne warianty gry, szukając przy tym optymalnego zestawienia. Pierwszy wiosenny mecz Zagłębie rozegra w sobotę 7 marca na wyjeździe, a rywalem będzie Okocimski Brzesko. Czy Mirosław Smyła ma już zarys wyjściowej jedenastki? - Na pewno. W każdym meczu ligowym muszą grać wartościowi piłkarze. Drzwi do jedenastki są cały czas otwarte - podkreślił.