Franciszek Smuda: To ostatni taki jego numer

W 21. kolejce T-ME Wisła Kraków tylko zremisowała u siebie z Pogonią Szczecin (1:1), tracąc gola po fatalnym błędzie Macieja Sadloka. Cierpliwość Franciszka Smuda do swojego obrońcy powoli się kończy.

W 42. minucie spotkania Maciej Sadlok na swojej połowie zagrał piłkę wprost pod nogi Marcina Robaka , który momentalnie uruchomił Karola Danielaka, a tego w polu karnym Wisły sfaulował Alan Uryga i "11" na wyrównującego gola zamienił Robak.
[ad=rectangle]

- Nie wiem czy coś dolega Sadlokowi, bo to nie tylko w tym meczu, ale od dłuższego czasu popełnia takie błędy, jakich wcześniej nie popełniał - mówi Franciszek Smuda. - Muszę z nim przeprowadzić rozmowę. To jego ostatni taki numer, bo więcej już się nie będę przyglądał. Najgorsze jest to, że nie mamy takiej kadry, żeby kogoś za te błędy nauczyć i posadzić na ławkę. Jesteśmy zdani na niego, bo to jest nasz jedyny lewy obrońca. No może jeszcze Darek Dudka, ale w następnym meczu pauzuje za kartki Guzmics i już tego ruchu nie można zrobić - tłumaczy "Franz".

W dwóch pierwszych meczach rundy wiosennej Biała Gwiazda zdobyła tylko jeden punkt. - Nie udało nam się otwarcie rundy w Gdańsku, chcieliśmy koniecznie wygrać z Pogonią na swoim boisku, ale tylko zremisowaliśmy. Dwie sytuacje, które miał Sarki, trzeba zamienić na bramki. Nie wykorzystaliśmy ich i na to pierwsze zwycięstwo musimy poczekać - rozkłada ręce trener Wisły.

W kolejnym meczu z PGE GKS Bełchatów krakowianie będą musieli sobie radzić bez muszących pauzować za kartki Richarda Guzmicsa i Donalda Guerriera. - Guzmics tę drugą dostał za darmo, bo to nie była ręka - piłka uderzyła go w klatę, a sędzia uważa, że to jest żółta kartka. Nie wiem, czy warto się odwoływać, bo i tak robią co chcą - mówi gorzko "Franz".

Źródło artykułu: