Piłkarze FC Parmy od dłuższego czasu nie otrzymują wynagrodzenia (z tego powodu umowę rozwiązał Antonio Cassano), chociaż nowy prezydent Giampietro Manenti, który nabył klub za symboliczne 1 euro, zapowiada, że pieniądze wkrótce trafią na konta graczy. Istnieje jednak groźba ogłoszenia przez sąd upadłości w związku z toczącym się postępowaniem o niepłacenie przez klub podatków.
[ad=rectangle]
- Priorytetem jest spłata zadłużenia wobec piłkarzy i gwarantuję, że z tego się wywiążę. Środki, które obiecuję, są realne, to nie blef. Jeśli uiścimy zaległości, jest szansa, że wniosek o upadłość zostanie wycofany - przekonuje Manenti.
Według włoskich mediów niedzielny pojedynek 24. kolejki Serie A pomiędzy zamykającą tabelę Parmą a Udinese Calcio może nie dojść do skutku. Przede wszystkim nie jest pewne, czy w klubowej kasie znajdzie się 40 tysięcy euro na organizację meczu. Ponadto istnieje realna groźba strajku stewardów, którzy żądają zaległego wynagrodzenia. - Rozmawialiśmy z nimi i również otrzymali obietnicę spłaty - tłumaczy nietracący rezonu właściciel Parmy. Nie jest wykluczone, że aby spotkanie jednak się odbyło przy minimalnych kosztach, na trybuny nie zostaną wpuszczeni kibice.
Na 19 marca zaplanowano posiedzenie sądu, które może definitywnie przesądzić los klubu. W przypadku ogłoszenia upadłości Parma zostanie wycofana z rozgrywek (chociaż niekoniecznie w trybie natychmiastowym), wszystkie pozostałe spotkania przegra walkowerem 0:3, a w nowym sezonie będzie mogła wystartować co najwyżej z IV szczebla rozgrywkowego. Bardzo prawdopodobne również, że drużynie zostaną przyznane kolejne punkty ujemne (do tej pory Parmie odebrano jedno "oczko").
Drużyna Roberto Donadoniego spisuje się w tym sezonie bardzo słabo, ale były selekcjoner reprezentacji Włoch dysponuje kilkoma znanymi zawodnikami, w tym Antonio Mirante, Francesco Lodim, Silvestre'm Varelą, Cristianem Rodriguezem, Jonathanem Biabiany'm i Ishakiem Belfodilem.