Podział punktów przy Roosevelta - relacja z meczu Górnik Zabrze - Korona Kielce

W spotkaniu zamykającym 20. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy 14-krotni mistrzowie Polski zremisowali z grającą od 66. minuty w osłabieniu drużyną Ryszarda Tarasiewicza 1:1 (0:0).

Pojedynek dwóch pokiereszowanych kłopotami organizacyjnymi drużyn w pierwszej połowie toczył się pod dyktando gospodarzy. Piłkarze Józefa Dankowskiego byli lepiej zorganizowani i dzięki między innymi wysokiemu pressingowi i dużej liczbie wrzutek potrafili zagościć pod bramką Korony. Na pierwszą groźną akcję kibicom przyszło czekać do 11. minuty. Wtedy też Łukasz Madej w dziecinny sposób "objechał" Kamila Sylwestrzaka i dośrodkował prosto na głowę Bartosza Iwana, a ten uderzył obok słupka.
[ad=rectangle]
Złocisto-krwiści nie umieli utrzymać się przy piłce na połowie zabrzan dłużej niż kilka sekund. Ci natomiast z każdą kolejną minutą byli coraz groźniejsi, a szczególnie ich prawa strona. W 19. minucie Vytautas Cerniauskas przeliczył się przy wyjściu do dośrodkowania. Błąd Litwina mógł wykorzystać Rafał Kosznik, lecz piłka po jego strzale głową trafiła w boczną siatkę.

Zawodnicy Ryszarda Tarasiewicza bronili się dzielnie, choć momentami też dość rozpaczliwie, czym tak naprawdę tylko zapraszali do dalszych ataków 14-krotnych mistrzów Polski, którzy mogli wyjść na prowadzenie w 26. minucie. W zamieszaniu pod bramką znalazł się Błażej Augustyn, ale zaskoczony nie zdołał złożyć się do uderzenia. Po upływie pół godziny odrobinę odważniej do ataku ruszyli koroniarze. Najlepszą okazję w pierwszych trzech kwadransach stworzyli sobie trzy minuty przed zejściem do szatni. Ofiarna interwencja Radosława Sobolewskiego zablokowała mocny - prawdopodobnie też celny - strzał Siergieja Pilipczuka.

Po zmianie stron drużyna z woj. świętokrzyskiego bardziej ochoczo zapuszczała się w kierunku pola karnego Górnika. Nieźle do gry pokazywał się Olivier Kapo, a dośrodkowaniami straszył Paweł Golański. To jednak nie po podaniu kapitana Korony, a Siergieja Pilipczuka w 56. minucie goście otworzyli wynik. Złe ustawienie obrońców z Zabrza wykorzystał Radek Dejmek. Radość wśród przyjezdnych nie trwała zbyt długo, bowiem w 66. minucie swoją drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał debiutujący w T-ME Lukas Klemenz.

Walczący z uciekającym czasem i spowalniającym grę rywalem górnicy robili wszystko, aby rozerwać formację defensywną Korony. Ta nie tylko skutecznie się broniła, ale też sprzyjał jej los. W 74. minucie techniczny strzał ustawionego w polu karnym Iwana poszybował tuż obok słupka. Równie gorąco było w 79. minucie. Wówczas Roman Gergel nieznacznie się pomylił.

Szczęście opuściło Koronę w 82. minucie. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Szymon Skrzypczak zamknął mocne wstrzelenie futbolówki w pole karne i wślizgiem trafił do siatki. Podbudowani zabrzanie próbowali zgarnąć pełną pulę. W doliczonym czasie piłkę meczową na nodze miał Gergel, ale i tym razem spudłował.

Górnik Zabrze - Korona Kielce 1:1 (0:0)
0:1 - Radek Dejmek 56'
1:1 - Szymon Skrzypczak 82'

Składy:

Górnik Zabrze: Pavels Steinbors - Adam Danch, Błażej Augustyn, Mariusz Magiera - Roman Gergel, Radosław Sobolewski, Erik Grendel, Rafał Kosznik (78' Szymon Skrzypczak), Bartosz Iwan, Łukasz Madej (78' Rafał Kurzawa) - Wojciech Łuczak.

Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Jacek Kiełb (90' Jakub Kotarzewski), Vlastimir Jovanović, Lukas Klemenz, Siergiej Pilipczuk (85' Nabil Aankour), Aleksandrs Fertovs (75' Marcin Cebula) - Olivier Kapo.

Czerwona kartka: Lukas Klemenz /66' druga żółta/ (Korona).

Żółte kartki: Erik Grendel, Błażej Augustyn (Górnik) - Kamil Sylwestrzak, Olivier Kapo, Lukas Klemenz, Aleksandrs Fertovs, Vytautas Cerniauskas (Korona)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

[event_poll=28362]

Źródło artykułu: