Skorża prowadzi Kolejorza od 1 września. Pod jego wodzą ekipa z Bułgarskiej zdobyła 16 punktów w 10 spotkaniach. Co ciekawe, w aż sześciu z nich zdobywała bramki już w pierwszym kwadransie gry, ale ostatecznie w tych sześciu meczach, w których szybko obejmowała prowadzenie, sięgnęła tylko po dziewięć z 18 możliwych do zdobycia punktów.
[ad=rectangle]
Franciszek Smuda nie obawia się piorunującego początku ze strony Kolejorza. Pewności "Franzowi" dodaje fakt, że Biała Gwiazda w tym sezonie nie straciła w pierwszym kwadransie gry jeszcze ani jednej bramki.
- Lech zawsze ma taki mocny początek, ale spokojnie - poradzimy sobie, na to jesteśmy przygotowani - zapewnia Smuda i dodaje: - Każdy mecz jest jednak inny: my zagramy inaczej niż w Gliwicach, a Lech zagra inaczej niż z Górnikiem. Na pewno to jest trudny przeciwnik i nie wyjdziemy na boisko tak jak w Kielcach, że myśleliśmy, że czeka nas łatwy mecz.
Wisła ma nad Lechem przewagę psychologiczną - w I rundzie ograła Kolejorza przy Bułgarskiej 3:2. - To był taki mecz, że do przerwy powinniśmy go zamknąć, bo tyle mieliśmy sytuacji, ale przez samych siebie do końca drżeliśmy o wynik. Na szczęście wygraliśmy - wspomina Smuda.
"Franz" to były opiekun Lecha. Prowadził poznańską drużynę w latach 2006-2009, sięgając z nią po Puchar Polski i brązowy medal mistrzostw Polski (2009). - To była fajna przygoda, ale nie czuję już specjalnego dreszczyku emocji przed takimi meczami? Jestem doświadczonym człowiekiem i tego już u mnie nie ma. Dla mnie liczy się teraz tylko to, by Wisła znów liczyła się w lidze i zaistniała w Europie - mówi były selekcjoner reprezentacji Polski.
Mecz z Lechem będzie ostatnim przy Reymonta 22 w 2014 roku. Władze krakowskiego klubu robią wszystko, by zapełnić stadion kibicami i w ten sposób podreperować budżet. Dług Wisły to ponad 12 mln zł, a do 31 grudnia krakowianie muszą znaleźć 1,1 mln zł na spłatę zobowiązań podjętych w procesie licencyjnym, by sezon 2015/2016 zaczynać nie z minus trzema, a z minus jednym punktem (kara od PZPN). Trener Smuda liczy na to, że zimowa aura nie odstraszy kibiców.
- Rok temu na zakończenie jesieni z Pogonią też było bardzo zimno, a przyszło 19 tysięcy. Wierzę w naszych kibiców. Poza tym my gramy przyjemną dla oka piłkę, więc liczę na to, że frekwencja dopisze - mówi "Franz".