Stilić zakończył swój udział w sobotnim meczu 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Górnikiem Łęczna (2:0) już po I połowie i z podejrzeniem złamania stopy udał się do szpitala. Czarny scenariusz się nie potwierdził i okazało się, że dużą opuchliznę wywołało tylko mocne stłuczenie, a nie złamanie kości.
[ad=rectangle]
Odkąd jest w Wiśle, wystąpił we wszystkich meczach ligowych Białej Gwiazdy, a do feralnego spotkania z Górnikiem na boisku nie było tylko przez dwie minuty. Z siedmioma bramkami i sześcioma asystami jest liderem klasyfikacji kanadyjskiej całej T-ME w bieżącym sezonie, a w ogóle odkąd trafił na Reymonta 22, w 32 ligowych występach zdobył 14 bramek i zaliczył 12 asyst, podczas gdy Wisła strzeliła w tym czasie ogółem 52 gole.
- Na początku meczu z Górnikiem przeciwnik mnie uderzył, ale myślałam, że mi przejdzie. W przerwie poprosiłem o lód na nogę, ale jak ściągnąłem but, to zobaczyłem opuchliznę. Później nie mogłem założyć go z powrotem i przeszło mi przez myśl, że coś może jest złamane, bo nigdy nie miałem takiej kontuzji. Nie mogłem stanąć na nodze, ale na całe szczęście nic się nie stało poważnego i jestem gotów do gry - mówi Stilić i dodaje: - Wezmę może jakąś tabletkę, bo ból mi doskwiera, chociaż nie lubię mówić o bólu, bo piłkarze grali ze złamanymi kośćmi i dawali radę.
Aż mnie nie tak dawno połamane kości zabolały :( #sobota #prawastopa #SemirStilic pic.twitter.com/0EzUKC9QOo
— P.Czarnota-Bojarska (@PaulinaSport) listopad 26, 2014
- Koledzy z drużyny żartują, że prawa noga i tak nie jest mi potrzebna. Nie miałbym nic przeciwko, jakbym w Gliwicach strzelił nią bramkę (śmiech). Bardzo chciałem zagrać w tym meczu i robiliśmy wszystko, abym wyzdrowiał - podkreśla Stilić.
Piast pokonał w minionej kolejce faworyzowanego Lecha Poznań, a już wcześniej potrafił ograć u siebie też m.in. Legię Warszawa. - Lech mógł w pierwszej połowie ten mecz wygrać, ale Piast pokazał charakter. Jest w tym zespole paru piłkarzy, na których powinniśmy uważać - mówi Stilić.