Mecz przy Bukowej dla obu drużyn miał inny ciężar gatunkowy. GKS Katowice chciał zażegnać passę trzech meczów bez zwycięstwa, zaś Stomil Olsztyn przedłużyć serię meczów bez porażki do pięciu spotkań, a zwycięstwo przy dobrym układzie innych gier dawało drużynie z Warmii szanse nawet na to, by wskoczyć na podium.
[ad=rectangle]
Zawody lepiej rozpoczęli piłkarze z Katowic, którzy od pierwszych fragmentów gry narzucili rywalowi swoje warunki, a kilka dograń futbolówki w pole karne olsztynian mogło zakończyć się poważnym zagrożeniem pod bramką Artura Skiby.
To jednak Stomil był bliższy otwarcia wyniku, kiedy po stracie Adrian Jurkowski przy linii środkowej boiska z piłką na bramkę gospodarzy popędził Karol Żwir i kąśliwie uderzył sprzed linii pola karnego, a Rafał Dobroliński ze sporym wysiłkiem sparował strzał napastnika gości.
Na odpowiedź GieKSy kibicom przyszło czekać dziesięć minut, a ta z miejsca skończyła się bramką. W 19. minucie gry po nieporozumieniu olsztynian w środku pola piłkę przejął Rafał Kujawa i prostopadłym podaniem uruchomił Grzegorza Goncerza, który urwał się obrońcom i nieczystym strzałem tuż przy słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Po raz drugi "Gonzo" na listę strzelców wpisać mógł się w 27. minucie spotkania, kiedy do pustej bramki dobijał piłkę odbitą przez Artura Skibę po strzale z dystansu Krzysztofa Wołkowicza. W tej sytuacji arbiter dopatrzył się jednak ofsajdu najskuteczniejszego strzelca na boiskach I ligi.
Po raz drugi piłka do siatki olsztyńskiej bramki wpadła na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry drugiej połowy, kiedy skutecznie w polu karnym gości główkował Kujawa, ale sędzia uznał, że dogrywający w tej sytuacji Wołkowicz dośrodkowywał już zza linii końcowej boiska. Decyzję arbitra należy uznać za co najmniej kontrowersyjną, gdyż z perspektywy trybun wyraźnie było widać, że jeśli piłka opuściła plac gry, to na pewno nie całym obwodem.
Chwilę później oko w oko ze Skibą stanął Goncerz, ale w klarownej sytuacji strzeleckiej fatalnie spudłował. Do przerwy wynik już się nie zmienił i GieKSa schodziła na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Kto wie czy to i stosunkowo bierna postawa przyjezdnych zbytnio nie uspokoiła zawodników gospodarzy. Ci bowiem w drugiej połowie nie forsowali tempa, a kiedy już przedostawali się z piłką w okolice bramki rywala, to zazwyczaj nie umieli się wstrzelić w jej światło.
Słono za to katowiczanie zapłacili na kwadrans przed końcem meczu. Wówczas świetną piłkę tuż przed bramkę Rafał Dobroliński posłał wprowadzony na boisko raptem kilkadziesiąt sekund wcześniej Piotr Głowacki, a z bliska futbolówkę wślizgiem do siatki wpakował Dawid Szymonowicz.
Chwilę później olsztynianie mogli zdobyć zwycięską bramkę, a akcję przeprowadził duet rezerwowych wprowadzonych na plac gry po przerwie. Po ostrej centrze Łukasza Jamróza z prawego skrzydła do pustej bramki piłki nie zdołał wepchnąć jednak Paweł Łukasik.
GKS tempo podkręcił raz jeszcze w ostatnich fragmentach meczu. Najpierw na strzał z pola karnego zdecydował się Wołkowicz, a tuż przed bramką piłka spadła pod nogi Goncerza, który oddał strzał, a świetną intuicyjną interwencją popisał się Skiba. Golkiper olsztyńskiej drużyny był jednak bezradny w ostatniej akcji meczu, kiedy po dograniu Michał Nawrot piłkę do siatki skierował Dariusz Zapotoczny.
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:1 (1:0)
1:0 - Grzegorz Goncerz 19'
1:1 - Dawid Szymonowicz 75'
2:0 - Dariusz Zapotoczny 90+2'
Składy:
GKS: Rafał Dobroliński - Alan Czerwiński, Łukasz Pielorz, Adrian Jurkowski, Rafał Pietrzak, Rafał Kujawa (65' Michał Nawrot), Kamil Cholerzyński, Krzysztof Bodziony (80' Piotr Ceglarz), Krzysztof Wołkowicz (90' Dariusz Zapotoczny), Przemysław Pitry, Grzegorz Goncerz.
Stomil: Piotr Skiba - Witalij Berezowskij, Arkadiusz Czarnecki, Naoya Shibumura (53' Łukasz Jamróz), Dawid Szymonowicz, Tomasz Wełna, Piotr Darmochwał, Paweł Głowacki, Łukasz Jegliński, Wołodymyr Kowal (27' Paweł Łukasik), Karol Żwir (75' Piotr Głowacki).
Żółte kartki: Adrian Jurkowski (GKS) - Paweł Łukasik, Łukasz Jegliński, Tomasz Wełna (Stomil).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 1500.