Rewanż za finał mundialu miał tylko jednego bohatera - Angela di Marię. Nowy nabytek Manchesteru United popisał się perfekcyjnymi asystami przy golach Sergio Aguero, Erika Lameli oraz Federico Fernandeza i z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Romanem Weidenfellerem.
Show 26-letniego skrzydłowego zapewnił Argentyńczykom efektowne zwycięstwo 4:1 nad reprezentacją Niemiec. - Jestem bardzo zadowolony z występu zespołu, zwłaszcza że wielu zawodników nie miało w ostatnim okresie okazji do częstej gry i nie weszło jeszcze w rytm. Angel di Maria pokazał, dlaczego należy do grona pięciu najlepszych piłkarzy świata - stwierdził Gerardo Martino, który przejął schedę po Alejandro Sabelli.
[ad=rectangle]
- Mój popis? Na wygraną zapracował cały zespół. Z pewnością nie popadamy w euforię, ponieważ był to mecz towarzyski, ale fajnie jest zrobić dobre wrażenie w pierwszym pojedynku w nowym cyklu - przyznał bohater pojedynku na łamach portalu ole.com.ar.
Di Marii wskutek kontuzji zabrakło 13 lipca w finale mundialu. Czy gdyby zagrał, Argentyna cieszyłaby się z triumfu? - Nigdy nie myślałem, co by było gdyby. Taki jest futbol, że pewne rzeczy się udają, a inne nie. Tamten mecz wygrali Niemcy i trzeba się z tym pogodzić. Oczywiście wielka szkoda, że nie zdobyliśmy tytułu, ale mam nadzieję, iż jeszcze tego dokonamy - ocenił.
Wicemistrzowie świata aż do przyszłorocznego turnieju Copa America będą rozgrywać mecze towarzyskie. W październiku zmierzą się z Brazylią oraz Hongkongiem.