Borussia Dortmund nie miała większych problemów z pokonaniem w towarzyskim spotkaniu Śląska Wrocław. Wicemistrzowie Niemiec zwyciężyli 3:0. - Graliśmy z drużyną, która jest jedną z najlepszych w Europie, nie ma co ukrywać. Fajnie, że mieliśmy taką możliwość, żeby się z nimi skonfrontować, bo uważam że dla nas jako dla zespołu jest to ogromny handicap. Mogliśmy na żywo zobaczyć jak piłkarze na naszych pozycjach się zachowują, jakie rozwiązania wybierają na boisku. Sam zauważyłem parę fajnych rzeczy i mam nadzieję, że będę to mógł wprowadzić w swoją grę. Fajne widowisko dla kibiców. To dla nas lekcja i jeżeli dobrze odrobimy pracę domową, to możemy dużo wyciągnąć - skomentował Sebastian Mila.
[ad=rectangle]
Były reprezentant Polski zdaje sobie sprawę z klasy przeciwnika. - Myślę, że z taką drużyną, jakbyśmy się spotkali za dziesięć lat, to nadal będzie co poprawiać. Nie oszukujmy się, nie róbmy z siebie nie wiadomo kogo. Graliśmy z Borussią Dortmund. Generalnie to jest drużyna, która nas przewyższa o nie wiadomo ile klas. Traktujemy to jak lekcję, którą będziemy chcieli wykorzystać - zaznaczył pomocnik.
Co ciekawe, w tym spotkaniu Tadeusz Pawłowski sprawdzał ustawienie z trzema obrońcami. - Wypróbowaliśmy system, bo w pierwszej połowie graliśmy trójką obrońców z tylu. Generalnie trener też nie bał się spróbować nowego systemu z tak wymagającym przeciwnikiem. To też jest atut, że będziemy mieli dwie alternatywy na kolejne spotkania. Dużo młodych piłkarzy weszło, mieliśmy swoje sytuacje - wyliczał Mila.
W drugiej połowie na boisku w zespole zielono-biało-czerwonych pokazało się kilku młodych zawodników. - Uważam, że zaprezentowali się pozytywnie. Weszli w drugiej połowie, zagrali bez kompleksów, nie było widać jakiejś tremy u nich. Uważam, że jest to przyszłość naszej drużyny. To jest dla nich ogromny handicap. Muszą to wykorzystać maksymalnie na tyle na ile będą mogli, żeby w kolejnych meczach, treningach móc o prostu robić te postępy. To fajny start mieć na początku swojej przygody z piłką coś takiego - podsumował Sebastian Mila.