Bundesliga: Nowy rywal Klicha w VfL, duże wzmocnienie HSV, Mustafi wybrał Valencię

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Działacze VfL Wolfsburg sfinalizowali transfer francuskiego pomocnika Atletico Madryt. Hamburger SV pozyskał skrzydłowego FSV Mainz, natomiast Shkodran Mustafi nie wróci do ojczyzny.

Po Sebastianie Jungu i Aaronie Huncie VfL Wolfsburg dokonał trzeciego wzmocnienia. Drużynę Dietera Heckinga zasilił Josuha Guilavogui, który będzie występował w ekipie Wilków na zasadzie wypożyczenia z opcją transferu definitywnego.

Niespełna 24-letni francuski pomocnik świetnie radził sobie w Ligue 1 przed rokiem za 10 mln euro trafił z AS Saint-Etienne do Atletico Madryt. W drużynie aktualnego mistrza Hiszpanii nie przebił się i rundę wiosenną spędził w Saint-Etienne. Teraz spróbuje swoich sił w Niemczech, gdzie będzie konkurował przede wszystkim z Luizem Gustavo, Slobodanem Medojeviciem, Mateuszem Klichem i Juniorem Malandą o dwa miejsca w środku pola w ustawieniu 4-2-3-1. Na pozycji ofensywnego pomocnika rywalizować będą z kolei Hunt oraz Kevin de Bruyne. [ad=rectangle] Hamburger SV zgodnie z zapowiedziami pozyskał z FSV Mainz Nicolaia Muellera. Za 26-latka Rothosen zapłacili 4,5 mln euro i podpisali z nim 4-letnią umowę. Statystyki skrzydłowego (może grać zarówno na prawej, jak i lewej stronie boiska) w Bundeslidze robią umiarkowane wrażenie: 21 goli i 13 asyst w 81 występach. Hamburczycy już wcześniej sięgnęli po Pierre-Michela Lasoggę, Valona Behramiego i Zoltana Stiebera.

Chęć powrotu do Niemiec wyrażał złoty medalista mundialu Shkodran Mustafi. Stoper Sampdorii Genua ostatecznie przystał jednak na ofertę hiszpańskiej Valencii, która zdecydowała się zapłacić za niego 8 mln euro. Do Borussii M'gladbach nie przybędzie natomiast Jorge Benitez, którego transfer anonsowano. Działacze zrezygnowali z pozyskania paragwajskiego napastnika. Z kolei zgodnie z zapowiedzią włodarzy Werderu Brema z klubu odejdą pomocnik Mehmet Ekici i napastnik Joseph Akpala. - Agenci szukają im już nowych pracodawców - przyznał dyrektor sportowy Thomas Eichin.

Źródło artykułu: