Po porażce z Pogonią Szczecin piłkarze Śląska Wrocław za wszelką cenę chcieli na własnym stadionie pokonać Zawiszę Bydgoszcz. Postawiony cel udało im się zrealizować. - Odkuliśmy się po wysokiej porażce w Szczecinie. Wyciągnęliśmy wnioski i odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo. Po czerwonej kartce dla Luisa Carlosa chyba za bardzo się podpaliliśmy, chcieliśmy każdy atak zakończyć bramką, co skrzętnie wykorzystywali zawodnicy Zawiszy, groźnie kontrując. Na całe szczęście żadna z tych kontr nie skończyła się bramką - mówi Paweł Zieliński.
[ad=rectangle]
Obrońca WKS-u w tym meczu popisał się ładną asystą. - Udało mi się dograć piłkę do Roberta Picha na początku meczu - najważniejsze, że strzelił na 1:0, a my wygraliśmy. Nie patrzę na to, czy asysta jest na moim koncie czy nie, ważne są punkty, jakie zdobywa zespół - wyjaśnia Zieliński. Zawiszy dwa gole strzelił Robert Pich, który wyrasta na czołową postać zielono-biało-czerwonych w tym sezonie. - Robert długo nie mógł się odblokować, ale wraz z początkiem tego sezonu rozstrzelał się i oby było tak dalej - zaznaczył defensor wrocławian.
Sam Zieliński nie chciał oceniać swojej gry, chociaż... - Chyba mój występ można ocenić na plus. W obronie nie popełnialiśmy większych błędów, zagraliśmy dobre zawody. Jak będzie, to się okaże. Trzeba się pokazywać z dobrej strony na treningach - podsumował piłkarz.