Śląsk Wrocław w ostatniej kolejce T-Mobile Ekstraklasy pokonał 2:1 Zawiszę Bydgoszcz. - Szybko zdobyliśmy bramkę i do utraty gola graliśmy bardzo dobre spotkanie. Niepotrzebnie daliśmy sobie strzelić bramkę, bo później wkradła się nerwowość. Poprzez to mieliśmy dużo niepotrzebnych strat - mówił Sebastian Mila. - Zdecydowanie porażka w Szczecinie wypłynęła na nas mobilizująco. Myślę, że było widać od pierwszych minut, że absolutnie chcieliśmy zmazać tę plamę, ten dzień w którym nie czuliśmy komfortowo w Szczecinie. Zwyciężyliśmy i to nas bardzo cieszy. Teraz będziemy chcieli punktować, żeby się znaleźć w tej pierwszej ósemce. Wcześniej punktów nam zabrakło - dodał.
[ad=rectangle]
Wrocławianie w tym spotkaniu popełnili jednak kilka błędów w defensywie, które dla Śląska mogły się źle skończyć. - To jest piłka nożna. Nie da rady grać perfekcyjnie, chyba że się urodzi w Niemczech. Będziemy starali się poprawić, abyśmy w kolejnych meczach po prostu grali dużo lepiej, bo absolutnie nas na to stać. Jesteśmy jednak zadowoleni z tego meczu i z tego zwycięstwa - skomentował pomocnik WKS-u.
Sam Mila w końcówce spotkania mógł strzelić gola, lecz po jego uderzeniu z kilkunastu metrów futbolówka trafiła w poprzeczkę. - To jest absolutnie moja wina. Jeżeli się ma taką pozycję, to trzeba to strzelić. Taki zawodnik z takim doświadczeniem jak i z tymi umiejętnościami, które posiadam, powinien to po prostu strzelić. Tego nie zrobiłem, więc jestem rozczarowany - zaznaczył były reprezentant Polski.
W środę wrocławianie w towarzyskim spotkaniu zmierzą się z Borussią Dortmund. Potem czeka ich ligowa potyczka z PGE GKS-em Bełchatów. - Uważam, ze to jest bardzo dobre przetarcie. Nie będziemy zmęczeni, będziemy grali na sto procent, a potem będziemy gotowi na mecz w Bełchatowie - podsumował były kapitan zielono-biało-czerwonych.