Gospodarze ekspresowo stracili bramkę po stałym fragmencie gry. Ten cios nie załamał ich, ale podziałał ożywczo. Kwadrans z niewielkim okładem wystarczył, by Górnik opanował sytuację. - Chyba dobrze, że tak szybko straciliśmy gola, bo bezpłciowo weszliśmy w ten mecz. Myślę, że ta bramka to był dzwon, który nas obudził. Szybko odrobiliśmy stratę i znowu uwierzyliśmy w to, że mecz może być pod naszą kontrolą - zauważa Tomasz Nowak.
[ad=rectangle]
W pierwszej połowie gra łęczyńskiej drużyny mogła podobać się kibicom. Po przerwie zaś zielono-czarni zamurowali bramkę i rozpaczliwie się bronili. Nieliczne kontry były rozbijane przez przeciwnika. - Mamy świadomość, że pod względem piłkarskim druga połowa była na pewno słabsza. W Krakowie byliśmy piłkarsko fenomenalni, a przywieźliśmy zero punktów i dwa stracone gole. Teraz graliśmy średnio w piłkę, a wygraliśmy - podkreśla 29-letni zawodnik.
Dzięki zwycięstwu z Cracovią łęczyńska drużyna awansowała do czołowej ósemki. Nie lada wyzwaniem będzie utrzymanie się w górnej połowie tabeli, ponieważ aż cztery drużyny depczące Górnikowi po piętach tracą do niego mniej niż trzy punkty. - Mieliśmy świadomość, że korzystny wynik pozwoli nam odskoczyć od dołu. Nie patrzymy aż tak daleko, spokojnie. Teraz mamy przed sobą Jagiellonię i musimy szybko zacząć o niej myśleć, bo przerwa będzie bardzo krótka - przyznaje Nowak.