Kapitan Lechii pod wrażeniem siły Lecha Poznań. "Nie muszę za dużo mówić"

PAP / Na zdjęciu: Rifet Kapić zdaje sobie sprawę z mocy Lecha Poznań
PAP / Na zdjęciu: Rifet Kapić zdaje sobie sprawę z mocy Lecha Poznań

- Każdy kto ogląda polską piłkę wie, że to faworyt do zdobycia mistrzostwa w tym sezonie - mówi kapitan Lechii Gdańsk Rifet Kapić przed niedzielnym meczem z Lechem Poznań.

Na papierze Lech Poznań jest zdecydowanym faworytem niedzielnego meczu z Lechią Gdańsk. "Kolejorz" w świetnym stylu rozpoczął rundę wiosenną, wygrywając 4:1 z Widzewem Łódź, a tymczasem najbliższy rywal maszyny prowadzonej przez Nielsa Frederiksena znajduje się w strefie spadkowej i jest jednym z głównych kandydatów do spadku obok Śląska Wrocław.

- Nie muszę mówić za dużo o drużynie Lecha. Każdy kto ogląda polską piłkę wie, że to faworyt do zdobycia mistrzostwa w tym sezonie. Są na pierwszym miejscu w tabeli, grają bardzo dobry futbol i mają zawodników o wysokiej jakości indywidualnej - mówił kapitan Lechii Rifet Kapić podczas briefingu.

Lech potwierdził przed tygodniem mistrzowskie aspiracje, ale Lechia też nie wypadła źle. Wręcz przeciwnie. Co prawda trudno uznać remis 1:1 z Motorem Lublin jako pełny sukces, ale gdańszczanie byli zespołem lepszym od rywala i bardziej zasługiwali na komplet punktów.

Trener John Carver to poukładał, choć miał trudne zadanie, bo wypadło mu dwóch liderów środka pola, ale prawie niewidoczny był brak Iwana Żelizki i właśnie Kapicia. O ile jednak Ukrainiec wypadł na dłużej z powodu kontuzji, to Bośniak nie mógł wystąpić ze względu na nadmiar żółtych kartek. Ale czy wróci do składu na spotkanie z Lechem? To wcale nie jest takie pewne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

- Taktyka wyglądała naprawdę dobrze, co pokazaliśmy zwłaszcza w pierwszej połowie. To jednak trener jest szefem i on decyduje o taktyce. Dla mnie ustawienie nie jest problemem, potrafię się zaadaptować do każdego wariantu, podobnie jak pozostali zawodnicy - przyznał Kapić.

Dodał też, że nie długo w nim siedziała żółta kartka, którą otrzymał w ostatnim spotkaniu w 2024 roku przeciwko Śląskowi Wrocław. To wyeliminowało go z występu w Lublinie i całą zimę przygotowywał się ze świadomością, że zabraknie go w pierwszym wiosennym meczu.

- Czułem się źle, bo nie mogłem pomóc zespołowi. Teraz jestem jednak zmotywowany jak nigdy dotąd - zapewnia. - Nie oglądałem tego meczu w spokoju. Jestem emocjonalnym człowiekiem i nie potrafię siedzieć przed telewizorem i nie krzyczeć - stwierdził.

Lechia wciąż jest w trudnej sytuacji. Obecnie ma w dorobku 15 punktów i plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli. Ponadto, jeśli klub do poniedziałku nie zapłaci raty za transfer Tomasza Wójtowicza z Ruchu Chorzów, to PZPN po raz kolejny zawiesi licencję.

- To trudne. Skłamałbym, gdybym powiedział, że jest inaczej. Nie jest to normalna sytuacja, ale wiem, że klub robi wszystko, co w jego mocy, by się z tym uporać. Nawet będąc w tak ciężkiej sytuacji musimy trzymać się razem. Tylko tak możemy osiągnąć pozytywne rezultaty. My robimy wykonujemy swoją robotę na boisku - podsumował Kapić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

Komentarze (0)