W pierwszym spotkaniu poznaniacy ulegli Islandczykom 0:1, więc czwartkowy pojedynek w stolicy Wielkopolski może być bardzo emocjonujący. - Na chwilę obecną trudno określić jakie są szanse na transmisję. Rozmowy cały czas trwają, ale takie przedsięwzięcie wiąże się z kłopotami. Telewizje są zainteresowane pokazywaniem tych meczów, lecz często okazuje się, że gdy polska drużyna gra na wyjeździe, to nikt na miejscu nie produkuje sygnału. Wtedy trzeba by było zrobić to samemu, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Taka sama sytuacja jest u nas. Wszystko odbywa się dużo bliżej, ale i tak trzeba się liczyć z wydatkami - powiedział portalowi SportoweFakty.pl rzecznik prasowy Kolejorza, Łukasz Borowicz.
Aktualnie są dwie opcje jeśli chodzi o możliwość obejrzenia meczu Lech - Stjarnan FC. - Jeśli dojdzie do porozumienia z którymś z nadawców, to będzie transmisja na żywo. Gdyby natomiast stało się inaczej, wówczas zapraszamy do Lech TV, gdzie spotkanie zostanie pokazane z poślizgiem - dodał Borowicz.
[ad=rectangle]
Czy telewizje są mocno zdeterminowane, by jednak transmitować pucharowe spotkania? A może tylko sondują temat? - Negocjacje toczą się za każdym razem, gdyby taka potyczka jest rozgrywana. Czy te starania można nazwać determinacją? Trudno powiedzieć - stwierdził rzecznik.
Jak brak transmisji wpływa na frekwencję na Inea Stadionie? Czy Kolejorz dużo zyskuje na biletach, gdy meczu nie można obejrzeć na małym ekranie? - Nie mamy badań mówiących o tym, że jeśli spotkanie nie jest pokazywane w telewizji, to więcej osób pojawia się na trybunach. Gdyby to faktycznie miało miejsce, pewnie wielu prezesów klubów w ogóle uniemożliwiłoby przeprowadzanie transmisji. Chyba jednak nie tędy droga. Piłka nożna jest przecież sportem dla mas - zakończył Borowicz.
Na takich leszczy transmisja tv no nie komedia.