Piłkarze Ruchu Chorzów w meczu ze Śląskiem Wrocław nie grali źle - oczywiście poza błędami w defensywie, które akurat były zmorą Niebieskich. W niedzielnym spotkaniu były jednak długie momenty w których to zawodnicy Jana Kociana rozgrywali piłkę i stwarzali sobie sytuacje bramkowe. - Posiadanie piłki automatycznie nie oznacza zwycięstwa w meczu albo dobrego wyniku. Kontrolowaliśmy grę, ale na skutek złego rozegrania daliśmy szansę Śląskowi na strzelenie pierwszej i drugiej bramki. Błędy, które robiliśmy, nie mogą mieć miejsca. Mieliśmy też z tym problem w czwartek przeciwko FC Vaduz. Tak samo było teraz. Mieliśmy okazję na 1:1, ale się nie udało. Druga bramka dla Śląska była decydująca - powiedział po spotkaniu opiekun chorzowian.
[ad=rectangle]
Kto wie jak jednak potoczyłby się ten mecz, gdyby już w 1. minucie arbiter przyznał Niebieskim rzut karny. - Nie powinienem się wypowiadać na temat pracy sędziego, bo kiedyś nawet byłem za to ukarany. Dla mnie to był rzut karny, ale decyzja sędziego była taka, jaka była. Mieliśmy potem jeszcze 90 minut na strzelenie bramki. Teraz nie ma sensu gdybać. Za późno jest na to - zaznaczył szkoleniowiec.
Jan Kocian nie narzeka natomiast na przygotowanie fizyczne swoich piłkarzy. - Mamy za sobą dobry obóz przygotowawczy na Słowacji, gdzie cały czas trenowaliśmy. To była pierwsza kolejka, ja jestem trenerem, który nie lubi robić rotacji w składzie. Graliśmy bez kilku podstawowych graczy, ale ci, którzy ich zastąpili udowodnili, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i jeżeli chodzi o wydolność, nie było problemów - podsumował trener.