W rundzie wiosennej bydgoski zespół ma spore problemy z kontuzjami swoich najlepszych graczy. Przypomnijmy, że wcześniej urazów nabawili się między innymi: Paweł Strąk, Herold Goulon, Paweł Wojciechowski oraz Michał Masłowski. Przed meczem z Ruchem Chorzów do tego grona dołączył obrońca Łukasz Nawotczyński, któremu lekarze zdiagnozowali problemy z przepukliną. W trakcie potyczki poważnych kłopotów z barkiem nabawił się napastnik Bernardo Vasconcelos. Z gry od dłuższego czasu wyłączony jest inny doświadczony strzelec Paweł Abbott.
Pomimo powyższych problemów w kadrze zespołu beniaminka rozgrywek są jeszcze pewne rezerwy, które mogą okazać się kluczowe w drugiej fazie rozgrywek oraz ewentualnym udziale w finale Pucharu Polski. Zawisza plan minimum już zrealizował, bowiem utrzymał się w krajowej elicie. Teraz przyszedł czas na walkę o znacznie ważniejsze cele.
- W zespole jest spora radość z tego, że udało nam się utrzymać w tych rozgrywkach, dzięki zachowaniu swojej pozycji w czołowej ósemce T-Mobile Ekstraklasy. Trochę szkoda jedynie ostatniego meczu z Ruchem Chorzów, bowiem chcieliśmy godnie pożegnać się ze swoimi kibicami. Teraz jednak przed nami przede wszystkim rewanżowy mecz z Jagiellonią Białystok w Pucharze Polski, co jest dla nas kluczowym zadaniem - podkreślił pomocnik Jakub Wójcicki.
W T-Mobile Ekstraklasie zadebiutował również dotychczas rezerwowy bramkarz niebiesko-czarnych, czyli Andrzej Witan. Poza Wójcickim jest on jedynym zawodnikiem, który w ekipie Zawiszy pamięta jeszcze grę w grupie zachodniej II ligi. - Trenerzy mi mówili, że otrzymam szansę na występ w Ekstraklasie. Szkoda jednak głupio straconych bramek. Muszę wszystko na spokojnie obejrzeć powtórki na DVD, aby ocenić poszczególne błędy - podkreślił Witan.