Tadeusz Łapa (Górnik Łęczna): Warta zaskoczyła nas dobrym początkiem. Gospodarze świetnie rozgrywali akcje kombinacyjne i szybko strzelili gola. Moi obrońcy nieco zaspali w tej sytuacji. Cieszę się jednak, że jeszcze przed przerwą udało nam się doprowadzić do wyrównania. Druga połowa wyglądała już inaczej niż pierwsza. Uważam, że wówczas to my byliśmy stroną przeważającą i stwarzaliśmy sporo groźnych sytuacji, zwłaszcza po dobrze wyprowadzanych kontratakach. Takich akcji było około pięć, tymczasem gospodarze, choć robili co mogli, by pokusić się o zwycięstwo, zagrozili nam tylko raz. Mam tu na myśli uderzenie Krzysztofa Sikory w słupek. Uważam, że ze względu na przebieg drugiej części spotkania, wynik jest sprawiedliwy.
Sławomir Najtkowski (Warta Poznań): Doskonale wiedzieliśmy, że Górnik dobrze gra z kontry i w środku tygodnia wiele czasu poświęcaliśmy na rozpracowanie rywala właśnie pod tym kątem. Niestety mimo to nie udało nam się uniknąć błędów. Z pewnością nie musieliśmy tego spotkania przegrać. Gdy prowadziliśmy 1:0, Sergio Batata trafił w poprzeczkę, natomiast już przy stanie 1:1 z bliska spudłował Marcin Klatt. Wykorzystanie którejś z tych sytuacji znacznie ułatwiłoby nam grę w dalszej części meczu. Bardzo żal straconych punktów, gdyż pomimo ostatniego zwycięstwa w Gorzowie Wlkp., nasza sytuacja w tabeli wciąż jest zła. Martwi też kolejna porażka u siebie. Są jednak mankamenty w grze Warty. Nie mamy niestety w zespole egzekutora z prawdziwego zdarzenia - piłkarza, który miałby jedną dobrą okazję i zamieniłby ją na gola. By choć raz trafić do siatki rywala, musimy za każdym razem wypracować kilka sytuacji strzeleckich. Gdyby skuteczność mojego zespołu była choć trochę lepsza, z pewnością uniknęlibyśmy niejednej porażki.