Decyzją Komisji Ligi Ekstraklasy SA kibice Wisły nie mogli podczas spotkania z Niebieskimi usiąść na trybunie północnej, z której w czasie 187. derbów Krakowa poleciały na murawę zapalone race. Ponadto ludzie, którzy wspomniany mecz z Cracovią oglądali z tej trybuny, nie mogli wejść na stadion przy Reymonta 22 na spotkanie z Ruchem.
Mimo to na początku meczu z Niebieskimi na boisku wylądowały... flary wystrzelone zza trybuny północnej! Sędzia Paweł Raczkowski musiał przerwać spotkanie na kilkadziesiąt sekund.
Po konferencjach prasowych trenerów Franciszka Smudy i Jana Kociana z dziennikarzami spotkał się prezes Jacek Bednarz. - Na ile wiem race, które się pojawiły, zostały odpalone spoza obszaru imprezy masowej, a więc spoza naszej jurysdykcji. Z punktu ustawy i regulaminu nie jesteśmy za to odpowiedzialni. Większość meczu zastawiałem się, co odpowiedzieć. Jako prezes klubu powinienem od tego umyć ręce, bo równie dobrze może przelecieć samolot i ktoś może zrzucić bombę. Natomiast jako człowiek zastanawiam się, o co tym ludziom chodzi. Odpalili te race zupełnie nie mając kontroli nad tym, co się działo, Race zostały odpalone w kierunku trybun, między innymi tam, gdzie siedziały dzieci! Spada raca, oślepia dzieciaka i mamy problem. Ufam, że policja znajdzie choć jednego z tych ludzi, bo moim zdaniem popełnił przestępstwo - mówi Bednarz.
- Kolejny mecz z Zawiszą będzie szczególny. Kibice prowadzą wojnę, której nie mogą wygrać. Jak dalej będą się tak zachowywać, to sam pójdę do wojewody i powiem: "Niech pan zamknie stadion, bo ktoś tu może stracić życie lub zdrowie" - dodaje prezes Białej Gwiazdy.
Bednarz naświetlił też źródło konfliktu na linii klub - kibice: - Sprawa dotyczy porozumienia ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków, które nie doszło do skutku. Historia tych rozmów jest taka, że pomysł uważaliśmy za dobry, Stowarzyszenie chciało się samodzielnie opodatkować i "złotówkę" od biletu przeznaczyć na swoją działalność statutową oraz promocję Wisły. Do porozumienia nie doszło z jednego powodu i nie chodziło o tę "złotówkę", ale o to, że jeśli część przychodów spółki ma iść na statutową działalność SKWK, to musi ono wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się na stadionie, w tym za ewentualne łamanie regulaminów Nie udało nam się osiągnąć takiego porozumienia.