W meczu ze Szkocją Adam Nawałka spróbował kolejnego nowego ustawienia defensywy reprezentacji Polski. - Myślę, że wyglądało to nieźle. Szkoda tej bramki, bo wiadomo, że po stracie gola będzie się mówić o obrońcach. Na pewno się powie, że Glik coś źle zrobił, więc to jest normalne - mówił po spotkaniu Kamil Glik.
Polacy gola stracili w 77. minucie. Z prawego skrzydła dośrodkował wówczas Ikechi Anya, a w zamieszaniu zbyt krótko wybił piłkę Łukasz Szukała. Na 16. metrze dopadł do niej Scott Brown i potężnym, soczystym strzałem nie dał Wojciechowi Szczęsnemu najmniejszych szans. - Myślę, że my jako środkowi obrońcy w takiej sytuacji - w polu karnym czy przed nim samym - więcej niż zmusić przeciwnika do zagrania piłki na bok nie możemy zrobić. Było zagranie zawodnika do boku i potem dośrodkowanie. Myślę, że my jako środkowi obrońcy w takiej sytuacji zrobiliśmy maksa - skomentował kapitan włoskiego Torino FC.
Czy w porównaniu do poprzednich spotkań jest postęp w grze biało-czerwonych? - Nie było mnie na wcześniejszych meczach, więc ciężko mi ocenić. Z perspektywy stadionu, boiska, tego nie widziałem. Ciężko mi tak naprawdę oceniać. Ja z trenerem Nawałką współpracuję dopiero od trzech dni. Widać, że trener ma wielką chęć. Naprawdę ma kilka fajnych pomysłów. Staraliśmy je wykorzystać, popróbować. Dajcie nam troszkę czasu. Wiadomo, że wszyscy byśmy chcieli wygrywać, bo za nami przegrane eliminacje. Również my zawodnicy chcielibyśmy wygrywać, szczególnie takie spotkania jak to ze Szkocją. Nie oszukujmy się, to był mecz do wygrania. Jestem pełny optymizmu - podsumował Kamil Glik.