Przez cały okres przygotowawczy nazwisko 30-latka było wymieniane w kontekście przenosin do I-ligowca. Łukasz Krzycki miał podążyć drogą Tomasa Docekala i Mariusza Zganiacza, którzy również opuścili ekipę Marcina Brosza. Teraz do inauguracji rundy wiosennej na zapleczu ekstraklasy pozostało kilka dni, a sprawa stoi w miejscu i nic nie wskazuje na przełom.
- Cóż... Łukasz wybrał drogę pozostania w Piaście. Wiem, że nie dogadał się z klubem co do warunków rozwiązania kontraktu. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wina za brak porozumienia jest chyba obustronna - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jan Żurek.
Szkoleniowiec GKS dziwi się takiemu rozwojowi wypadków. - Wiadomo, że w ekstraklasie pieniądze są zupełnie inne niż w I lidze, lecz najważniejsze jest chyba granie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Docekal i Zganiacz wyszli z takiego założenia i dlatego dziś są u nas. Zwłaszcza temu drugiemu zależało na regularnych występach i był bardzo zdeterminowany do zmiany barw.
Teraz trudno już sobie wyobrazić przeprowadzkę Krzyckiego do Tychów. - Każdy trener chciałby zobaczyć kandydata do gry w treningu, a w przypadku Łukasza nie było takiej możliwości, tymczasem za kilka dni przystępujemy do walki o punkty - zaznaczył Żurek.
Nawet bez pozyskania doświadczonego obrońcy zimowe ruchy GKS wyglądają całkiem okazale. Do tyskiej drużyny trafili m. in. Robert Dymowski, Pavol Ruskovsky, Marcin Wodecki, czy wspomniani Docekal i Zganiacz.