W zamieszaniu wzięli udział podstawowi zawodnicy warszawskiej defensywy, bramkarz Jan Mucha oraz Dickson Choto. Schodząc po meczu w drodze do szatni, chcieli w mało kulturalny sposób wyjaśnić sobie pewne sprawy. Zanim doszło do rękoczynów, obu graczy szybko rozdzielono.
Co ciekawe, obaj zagraniczni piłkarze przy okazji kłótni posługiwali się zaskakująco dobrze językiem polskim. Całe zamieszanie nie zostało nagłośnione. W Legii nikt nie chce go nawet komentować. Może i słusznie, bo nie widać, by obaj piłkarze mieli do siebie uraz. Zastanawia fakt, jak może wpłynąć na ich zachowanie ewentualny błąd w obronie podczas zbliżającego się meczu z Wisłą. W warszawskiej drużynie panuje obecnie świetna rodzinna atmosfera, co potwierdza zgodnie większość zawodników, ale gdy w grę wchodzą emocje i wielka stawka, nie każdy potrafi zachować spokój i równowagę.