Maciej Kmita: Niemcy, Irlandia, Szkocja, Gruzja i Gibraltar - jak oceniasz grupę Polski w eliminacjach do Euro 2016?
Mateusz Klich: - Z Niemcami nigdy nie wygraliśmy, więc los nam daje kolejną szansę, żeby przerwać tę złą passę. To pół żartem-pół serio, bo czekają nas naprawdę bardzo ciężkie mecze. Do tego wiadomo, jakie są relacje między Polakami a Niemcami. Szykują się ciekawe spotkania i nie tylko ze względu na samo boisko. Irlandia, Szkocja i Gruzja - na pierwszy rzut oka wydaje się, że to nic specjalnego, ale to nieobliczalne zespoły. Irlandia i Szkocja to Wyspiarze, czyli dużo walki. Dobrze, że już w marcu gramy ze Szkocją. Mogliśmy być w łatwiejszej grupie, ale też mogliśmy wylądować dużo gorzej.
Krychowiak i Klich kontra Schweinsteiger i Kroos - brzmi poważnie. Ale po starciu z Gerrardem na Wembley chyba już nikogo nie musicie się obawiać.
- Cała drużyna Niemców brzmi poważnie, ale nie można się nikogo bać. Zreszta z lepszymi drużynami się gra lepiej. Ja się już nie mogę doczekać meczu z Niemcami i jeże li dostanę w nim szansę, to zrobię wszystko, żeby wygrać.
Ty chciałeś trafić na Holandię. Po losowaniu dalej chciałbyś być w grupie A?
- Chciałem trafić na Holandię, ale przed losowaniem. Już w trakcie zmieniłem zdanie (śmiech). Łotwa i Kazachstan to z nazwy łatwe drużyny, ale tam ciągle robią progres. Potem doszły Czechy, Turcja i Islandia - to jest chyba najmocniejsza grupa. Chciałem trafić na Holandię przede wszystkim dlatego, że teraz gram w Holandii. Poza tym wydaje mi się, że Holandia z drużyn, na które mogliśmy trafić z pierwszego koszyka, ma słabszą obronę niż Hiszpania czy Niemcy, więc dlatego chciałem trafić na Holendrów.
Polskę stać na awans na Euro 2016 z tej grupy?
- Jak najbardziej tak. Niemcy są faworytem, ale o drugie miejsce możemy walczyć. Zresztą możemy też walczyć z Niemcami o wygranie tej grupy, a drugie miejsce jest jak najbardziej w naszym zasięgu.
Wracasz do reprezentacji Polski po przerwie spowodowanej kontuzją. Rozmawiałeś z selekcjonerem Adamem Nawałką albo z kimś z jego asystentów?
- Rozmawiałem i z trenerem Nawałką, i z trenerem Zającem. Cieszę się, że wracam do reprezentacji. Mam nadzieję, że ze Szkocją zagram. Jestem ciekaw tego, jak to będzie wyglądało, bo u trenera Nawałki na zgrupowaniu jeszcze nie byłem.
Wiesz, na jakiej pozycji trener Nawałka cię widzi? Na tej nieszczęsnej "10" czy głębiej obok Grzegorza Krychowiaka?
- Raczej na "8", czyli ten drugi wariant. Dla mnie to dobrze, bo w tej roli czuję się najlepiej.
Przyjedziesz na zgrupowanie w dobrej formie. Trzy ostatnie mecze to dwie asysty, gol i dobre recenzje za występy w Eredivisie...
- Tak to wygląda, chociaż w meczu z Cambuur nie zaliczyłem jakiegoś świetnego występu, ale strzelona bramka zawsze ma wpływ na to, jak jest się ocenianym. Czuję, że jestem w niezłej formie, a przyjazd na kadrę będzie tylko zastrzykiem motywacji do jeszcze cięższej pracy. Mam nadzieję, że wykorzystam szansę, którą otrzymam ze Szkocją.
Do kadry po roku przerwy wrócił Ludovic Obraniak. To pewnie jakoś bilansuje stratę Kuby Błaszczykowskiego.
- Ciężko będzie zastąpić w reprezentacji Kubę, bo każdy wie, jak ważną rolę w zespole spełniał i nie trzeba tego przypominać. "Ludo" to natomiast dobry piłkarz, więc dobrze, że wraca do reprezentacji.
Jakiego spodziewasz się przyjęcia ze strony kibiców na Stadionie Narodowym?
- Szczerze mówiąc, to nie zaprzątam sobie tym głowy. Skupiam się na tym, żeby wykorzystać szansę od trenera Nawałki.