- W meczu z Zagłębiem było widać ile dla Górnika znaczą tacy piłkarze jak Zachara, Olkowski czy Przybylski. Teraz wypadł nam dodatkowo Augustyn i ten obraz jest dość nieciekawy. Najważniejsze dla nas jest teraz to, by przed Legią się trochę pozbierać, jakoś posklejać, bo nie jest wesoło - powiedział po meczu Ryszard Wieczorek.
Już po 21 minutach KGHM Zagłębie Lubin prowadziło 3:0, a przy golu Adriana Błąda fatalnie pomylił się Norbert Witkowski. Po niezbyt silnym strzale bramkarz zabrzan wpuścił piłkę do siatki. Wieczorek wziął odpowiedzialność za utratę tej bramki na własne barki, ponieważ to on wybrał golkipera na nową rundę. Witkowski wygrał rywalizację z Pavelsem Steinborsem oraz Grzegorzem Kasprzikiem.
- Jeżeli chodzi o tę dziwną bramkę, która niespodziewanie przytrafiła się Norbertowi Witkowskiemu, to nie ma się co tłumaczyć. Mieliśmy trzech bramkarzy, którzy solidnie prezentowali się w okresie przygotowawczym. Nawet powiedziałbym, że rywalizacja spowodowała, że jeden z nich był lepszy od drugiego. I nie traciliśmy takich bramek jak w Lubinie. A tu taki klops... Wybór przed meczem był trudny, ale niestety trener bierze odpowiedzialność za swoje wybory. Norbertowi przytrafiła się wpadka, jakich mało - przyznał Wieczorek.
Sporo problemów Górnik miał z kontuzjami. Z tego powodu nie zagrali: Mariusz Przybylski, Paweł Olkowski, Mateusz Zachara, Mariusz Magiera czy Seweryn Gancarczyk. Na dodatek z powodu urazu boisko już w pierwszej połowie musiał opuścić Błażej Augustyn. - Mieliśmy i mamy dalej swoje problemy, przede wszystkim związane z urazami. Mieliśmy jednak pomysł na mecz z Zagłębiem. Do momentu strzelenia bramki przez przeciwnika mieliśmy przewagę, robiliśmy to, co potrafimy, natomiast piłka nożna to gra błędów i sprezentowaliśmy później rywalowi dwie bramki - stwierdził Wieczorek.
W najbliższej kolejce Górnik zagra z Legią Warszawa, a więc dojdzie do pojedynku na szczycie tabeli.